Wyjeżdżając za granicę 4 lata temu zdawałam sobie mniej więcej sprawę jakie są plusy i minusy życia za granicą. Wydawały się dość oczywiste. Minusy to bycie z dala od rodziny i przyjaciół oraz budowane życia „od zera”, plusy to wspaniała pogoda i mnóstwo nowych miejsc do eksploracji.
Ale oczywiście, rzeczywistość weryfikuje plany i pomysły i pokazuje, jak bardzo się myliłam i jak nie zdawałam sobie sprawy z wielu aspektów wyjazdu. Do teraz widzę mnóśtwo plusów emigracji, i jestem bardzo zadowolona, ze podjęłam tą decyzję. Ale jeśli ty myślisz o wyjeździe i chcesz posłuchać o tym, czego ja się nie spodziewałam, oto prawda:
Emigracja to najlepszy sposób na pobudzenie kreatywności!
Tak, tak właśnie! I nie mówię tu o kreatywnej księgowości 😉 Bardziej o innowacjach w życiu codziennym!
A więc tak: im dalej od Polski geograficznie, tym dziwniejsze są produkty, jedzenie i styl życia. Ja tam nawet jestem zadowolona z tego, że w moim nowym życiu jest tak „inaczej” – widzę to jako możliwość wyjścia ze swojej strefy komfortu, spróbowania czegoś nowego każdego dnia i nauki lokalnej kultury.
Ale każdy emigrant ma takie momenty, kiedy po prostu tęskni mu się za „typową, nudną polską rzeczywistością”.
A jak to zrobić w kraju w którym jabłka i ziemniaki są uważane za egzotyczne produkty z importu, a masa makowa za potencjalną substancję pełną narkotyków? W dodatku w sytuacji gdy wychodzi się z domu o 8 rano, a wraca o 9 wieczorem, więc czas ma się mocno limitowany?
Trzeba pogłówkować!
Oto moje pomysły na prawie-polskie dania w Malezji:
- Pierogi ruskie bez twarogu (nie jest dostępny), ale z serem ricotta i dużą ilością pieprzu i soli
- Żeby pierogi smakowały Azjatom, należy je polać sosem chilli lub tabasco
- Naleśniki smażone na woku (bo płaskiej patelni w domu brak) – wymagają dużej zwinności i szybkich ruchów łopatką drewnianą – bo ciasto pływa ku środkowi woka!
- Wałkowanie ciasta na pierogi puszką do piwa / kubkiem / marchewką (bo nie mam wałka)
- Amerykański donut zamiast pączka na Tłusty Czwartek
- Mała drobiowa kiełbaska w żurku, zamiast białej kiełbasy
- Pełnoziarnista bagietka zamiast chleba (w okolicy chleb nie-tostowy bywa niedostępny)
- Polska przekaska? Wystarczy kupić kilka strączków zielonego groszku: Malezyjczycy zawsze jedzą go z puszki i nie wiedzą, że zjeść można też sam strączek!
- Cokolwiek się ugotuje, zwykle należy to zmieścić w misce. Mieszkając w domu z malezyjczykami-chińczykami, w kuchni mieliśmy tylko chińskie porcelanowe miseczki – małe i duże. Talerzy nie.
- Wieczerza wigilijna w gustownej chińskiej zastawie:
A tutaj, dla koneserów, w 100% prawdziwy proces tworzenia pierogów ruskich:
1. Idź do supermarketu dla „obcokrajowców”, tylko tam znajdziesz ser nie-żółty. Nie wysilaj się, i tak nie znajdziesz twarogu. Najbardziej znośne zamienniki wg mnie: ser ricotta i niemiecki serek wiejski, wymieszane razem. Kup też ziemniaka i żółtą cebulę (w innych sklepach nie ma). Przy kupowaniu mąki zwróć uwagę, żeby nie była ryżowa.
2. Obierz ziemniaka za pomocą dostępnych narzędzi (jeśli nie ma noża – skrob łyżką) i ugotuj.
3. Podsmaż cebulkę na patelni (ja użyłam do tego celu chińskiego woka).
4. Wymieszaj ser, rozgniecionego ziemniaka i cebulkę z białkiem jajka, solą i pieprzem. Dodaj dużo soli, bo ricotta jest dość słodka i bardzo dużo pieprzu, bo jak nadzienie będzie mało ostre to nie zasmakuje azjatom.
5. Zagnieć mąkę z wodą i jajkiem na ciasto, rozwałkuj. Z braku wałka polecam: puszkę z piwem (pełną, zamkniętą) lub kubek (mój miał niestety uszko, więc możliwości ruchu były ograniczone).
6. Klej pierogi, gotuj i podawaj w chińskich porcelanowych miseczkach, polane podsmażoną cebulką.
7. Nie zapomnij podać na stół chińskiego sosu chilli, do opcjonalnego maczania dla amatorów ostrych smaków.
Nie ma co narzekać na brak polskich produktów czy brak sprzętu w kuchni. Ja nie mam piekarnika, moja kuchenka ma tylko 1 płytę grzewczą, a w szafkach kuchennych trzymam 1 patelnię i 2 garnki. To tyle. Ale jak przychodzi co do czego, to za pomocą prawie -polskich dań daję radę wykarmić do 10 osób!
Macie jakieś swoje pomysły na nie-polskie zamienniki dla polskich produktów lub dań?
Pewnie! Dla chcącego, nic trudnego 😉
Pamiętam, jak w RPA naszło mnie na robienie pierogów z kapustą i grzybami na Boże Narodzenie 🙂 Było ponad 30 stopni, a ja wałkowałam i lepiłam, jak nakręcona, i myślałam, że umrę z gorąca 😀 Kapustę kiszoną, niemiecką, znalazłam, ale z suszonymi grzybami było trudniej, bo w sklepie mieli tylko paczuszki z grzybami azjatyckimi o nazwie „Magic mushrooms” 😀 Ale pierogi się udały!
jako ciekawostka: mój dziadek pochodził spod Sambora pod Lwowem i w domu u nas nie było czegoś takie jak ‚ruskie’ pierogi, mam na myśli twaróg. Wszyscy się zajadali pierogami z ziemniakami, które obowiązkowo miały w sobie też mocno podsmażoną (praktycznie zbrązowioną) cebulę i sporą ilość pieprzu. Niestety minus tego dania jeśli chodzi o robienie go zagranicą – podawane z kwaśną śmietaną, która w wielu miejscach nie jest dostępna.
Mam nadzieję, że uda nam się kiedyś spotkać w KL, czy okolicach 🙂 Pozdrawiam
haha. moję ‚osiągnięcie’ to było zrobienie bigosu w Korei. Z kolegą najpierw nakisiliśmy kapusty, potem mięso – boczek – na samgyupsal i kalbi, ichniejsze grzyby o dziwnym kształcie i jechane 🙂 wszytsko robiliśmy na uczelni kolegi, gdzie przez 2 dni był festiwal ‚kuchnie świata’, robiony przez studentów. I tak placki ziemniaczane i wódka zeszły najszybciej (znaleziona na straganie pośród całego targowiska ze starociami, gdzie nawet były pieniądze z Poznania z czasów niemieckich)
😉
czytam kielbasa w zurku i od razu pytanko: skad bierzesz kwas?
Nie biorę, robię z torebki 🙂 Żurek „Babci Zosi” (taka marka) jest zarąbisty, ma dodatkową torebkę z suszonymi ziołami i warzywami. Taki żurek w proszku deluxe 🙂 U mnie nawet w domu się nigdy nie robiło na zakwasie, więc na innym się kompletnie nie znam.