Kultura

Czy warto wyjeżdżać za granicę do pracy? 8 powodów.

W wieku 23 lat stwierdziłam, że chcę coś zmienić w życiu i znalazłam sobie 9-miesięczny staż w Malezji, więc wzięłam dziekankę i tymczasowo opuściłam moje studia magisterskie, które zresztą śmiertelnie mnie nudziły i wydawały się stratą czasu. (po roku zostawiłam studia już całkowicie)

Ostatnio ktoś zapytał mnie: „A po co wogóle wyjeżdżać do pracy za granicę? W Polsce jest ciężko ale jeśli ma się doświadczenie, to można zawsze znaleźć robotę. Po co się męczyć w Azji?”

No właśnie, czy warto wyjechać do pracy do Malezji, rzucić studia, zostawić rodzinę 10 000 km za sobą?

Moja odpowiedź to: zdecydowanie tak. Ale pod kilkoma warunkami.

  • twoją motywacją do wyjazdu nie jest zła sytuacja lub ilość problemów w Polsce. Jeśli będąc w domu rzeczy idą źle, nie po twojej myśli, nie możesz znaleźć pracy – i myślisz, że wyjazd za granicę temu zaradzi – mylisz się! Za granicą pojawi się multum nowych problemów, których nawet sobie nie wyobrażasz, i często nie masz na nie wogóle wpływu. Aby wyjechać za granicę uporządkuj najpierw swoją sytuację w Polsce i jedź po to, aby ją polepszyć i się rozwinąć. Pozytywne nastawienie to podstawa.
  • znasz w stopniu płynnym język obcy (min. angielski, najlepiej więcej języków) i NIE jest to znajomość teoretyczna, tylko praktyczna. Nie poradzisz sobie jeśli zadzwoni do ciebie ktoś z banku zagranicznego i postara się ustalić dane do przelewu, a potem przełumaczy cały proces? Zostań w domu. Nie ogarniesz wizyty w biurze administracji publicznej, lub napisania zeznania podatkowego po angielsku? Ogarnij język obcy i przełóż wyjazd na później.
  • Masz doświadczenie na praktykach, stażach itp. i potrafisz konkretnie powiedzieć czego się nauczyłeś i co potrafisz zrobić, używając numerów i wyników, a nie tylko ogólnych stwierdzeń.
  • Znasz swoją wartość i masz pewność siebie! Za granicą pracodawca zwykle musi zapłacić za twoją wizę + często ustalony jest minimalny poziom płac dla obcokrajowców, wcale nie taki niski. Musisz umieć wytłumaczyć, dlaczego pracodawca powinien wybrać ciebie, a nie dużo tańszego lokalnego pracownika. I musisz być w tym przekonujący.
  • Ogarniasz umiejętność mieszkania samemu, prania, gotowania + jesteś tolerancyjny i szybko adaptujesz się do nowych warunków życia. Na początku nie można być wybrednym i zwykle wynajmując pokój trafia się do mieszkania z przypadkowymi współlokatorami: chińczykami, muzułmanami, kimkolwiek. Jeśli masz rasistowskie lub stereotypowe nastawienie, zostań w Polsce.

W Azji nie ma wysokiego bezrobocia – obecnie wygląda to jak Polska 15 lat temu. Ale czy oznacza to, że praca leży na ulicy? Zdcydowanie nie! Trzeba się postarać, zacisnąć pośladki i ciężko pracować oraz rozwijać sieć kontaktów. 

Osobiście przyjeżdżając do Azji miałam w resume biznesowy angielski, nieukończoną magisterkę, mnóstwo staży zagranicznych i wielką pewność siebie. Szukałam pracy już dwukrotnie, za każdym razem dostałam bardzo fajną pracę na kontrakcie już po miesiącu. Da się! I warto!

A oto moja lista rzeczy które zawdzięczam mieszkaniu za granicą, i których nie miałabym/nie doświadczyłabym w Polsce. Dokładnie 8.

1) Wspaniała pogoda

Przez cały rok jest 30 stopni, czasem pada. I to tyle! Żadnych swetrów, długich spodni (właściwie żadnych spodni – ja noszę sukienki codziennie) i szalików.

Standardowe ciuchy - przez cały rok!
Standardowe ciuchy – przez cały rok!
Na grillu u znajomych, Kuala Lumpur
Na grillu u znajomych, Kuala Lumpur

2) Nie ma narzekania

Generalnie dopiero w Azji można zauważyć jak silnie pogoda wpływa na zachowanie ludzi. Tutaj się po prostu nie narzeka! Ludzie na ulicy się uśmiechają i nie jest to jakiś podejrzany uśmiech playboya, ale po prostu zupełnie naturalna sprawa. Rozmawia się o jedzeniu, planach na weekend i ostatnio o zaginionym samolocie – ale nie ma zwykle tematów politycznych i zrzucania winy za całe zło na rząd/premiera/Unię Europejską itp. Jest za to więcej rzeczowych rozmów o gospodarce.

O tym, jak wygląda konwersacja przy świątecznym stole w Malezji: TUTAJ.

Przy rodzinnym stole w Malezji nie ma dyskusji politycznych i narzekania. Jest za to dużo pysznego jedzenia!
Przy rodzinnym stole w Malezji nie ma dyskusji politycznych i narzekania. Jest za to dużo pysznego jedzenia!

3) Można zbudować życie od nowa.

Dokładnie w takim kształcie jaki sobie wymarzymy.

Chcesz mieć różową sypialnię, w kuchni pustą lodówkę a szafce tylko herbatę? Na stole terrarium z wężem, na ścianie plakat z indyjskim bogiem a w oknach zawieszone chińskie rybki na szczęście? Ja chciałam i mam. (no, poza wężem, który akurat nie należy do mnie, ale go toleruję). I jestem całkowicie zadowolona. Spotykam się z kim chcę i kiedy chcę, nie jestem zmuszana do bycia gdzieś „bo tak wypada” albo do zrobienia czegoś „bo powinnam”. Półtora roku temu zaczęłam od zera, bez znajomych i rodziny, i wypracowałam sobie powoli świetną grupę przyjaciół, mnóstwo znajomych i „markę” dzięki której praktycznie codziennie na ulicy podchodzi do mnie malezyjski student który kiedyś miał okazję być na którymś z moich szkoleń, i zagaja co tam u mnie.

Przez cały zeszły rok praktycznie nie spotkałam się z Polakami. Mój polski ograniczył się do rozmów na skype z rodziną ale jakoś mi nie spieszno do słuchania soczystego „kurwa” na ulicy. W tym roku chętnie pomagam przyjezdnym i turystom, ale to dlatego, że sama zaczęłam już tęsknić do przebywania z rodakami, a Polonia w Malezji to zaledwie 100 osób. Do tego osoby przyjeżdżające do Malezji to zwykle pozytywne, otwarte osoby, a nie narzekacze.

Czy to samolubne? Trochę. Ale jeśli chcecie mieć życie w 100% stworzone przez was, a nie przez rodzinę czy znajomych – wyjazd na drugi koniec świata to dość proste rozwiązanie.

Ze studentami na jednej z konferencji na której miałam przyjemność być trenerem. Wszyscy już wiedzą, jak wygląda polska flaga :)
Ze studentami na jednej z konferencji na której miałam przyjemność być trenerem. Wszyscy już wiedzą, jak wygląda polska flaga 🙂

4) Poznaje się siebie oraz własne granice i ograniczenia

Trochę oczywistość, ale bardzo widoczna podczas samodzielnego życia na drugim końcu świata. Wiem, jakie jest moje minimum potrzebne mi do przeżycia, gdzy w okolicy nie ma chleba, sera i polskich produktów z Biedronki, a owoce na targu są na tyle dziwne, że wygladają bardziej na jaja dinozaura niż jabłka. Wiem, że nie potrzebuję łóżka by się wyspać (śpię na materacu na podłodze, bez ramy łóżka) i że telewizor jest mi kompletnie niepotrzebny. Wiem, że więcej radości niż kupienie nowej sukienki sprawia mi wyprawa do sierocińca słoni. I że ludzie czasem wykorzystują innych wyłącznie za względu na różnice w kolorze skóry. Wiem, że niegdy nie powinnam nikomu ufać w 100% i że jeśli coś się nagle rozwali lub nie wypali, najgorszą rzeczą jaką można zrobić to panikować lub wdać się w dyskusję.

Ostatnio doszłam też do wniosku, że im dlużej przebywam za granicą, tym bardziej jestem zadowolona i dumna z mojego pochodzenia. Uwielbiam to, że przez mój wygląd zawsze się wyróżniam, co też prowokuje pytania i dyskusje o Polsce. Sprawia mi ogromną przyjemność opowiadanie Malezyjczykom o Polsce i naszym społeczeństwie – zarówno o dobrych, jak i złych stronach. Nie wyobrażam sobie Wielkanocy czy Świąt Bożego Narodzenia bez polskich potraw i bliskich mi osób przy stole (nawet jeśli oznacza to długą wyprawę do 10 supermarketów w poszukiwaniu mielonego maku i wzięcie dodatkowego dnia wolnego w wybitnie ważnym dniu dla firmy). Tradycja to tradycja.

O obchodach Bożego Narodzenia w Malezji czytaj TUTAJ.

Tegoroczne Boże Narodzenie. Na stole pierniczki, pierogi, barszcz i makiełki.
Tegoroczne Boże Narodzenie. Na stole pierniczki, pierogi, barszcz, sernik i makiełki.

5) Język

Kolejna trochę oczywista sprawa. Mówienie po angielsku 24 godziny na dobę oczywiście wykształca pewne nawyki językowe i usprawnia wymowę. Doszłam już do punktu, gdzie myślę i śnię po angielsku (chociaż to nieco przerażające jest akurat).

Zdjęcie z tego tygodnia - nasze zielone obchody dnia św. Patryka w biurze
Zdjęcie z tego tygodnia – nasze zielone obchody dnia św. Patryka w biurze

6) Rozwój kariery

W Malezji i generalnie w Azji z rynkiem pracy naprawdę nie jest źle. Porównałabym to do sytuacji w Polsce jakieś 10-15 lat temu. Absolwenci (po licencjacie, mało kto robi magistra) bez doświadczenia zawodowego – ba! Nawet bez staży, dostają od razu po studiach pracę na etacie. Darmowych praktyk właściwie nie ma.

Do tego ogromna penetracja rynku pod zwględem internetu mobilnego i gadżetów elektroniczych jest naprawdę widoczna i zdecydowanie wpływa na gospodarkę – powstaje mnóstwo startupów, firm IT i high-tech.

Na przykładzie mojej firmy: skupiamy się wyłącznie na nowinkach jeśli chodzi o wykorzystywane przez nas aplikacje i technologie. Współpracujemy z Google i Yahoo, używamy technologii dostępnych właściwie wyłącznie w USA -które jednak udostępniane są też nam, jako pionierom w Azji. Firmy w Chinach czy Hong Kongu pracują na podobnej zasadzie, wykorzystując nowe aplikacje i programy jeszcze zanim staną się powszechnie dostępne .

Nie pracujemy od 9 do 5 – zwykły dzień pracy to ok 12 godzin, do tego dodatkowe raporty do zrobienia w domu. Pracujemy wydajnie i szybko.

Zdecydowanie widać już na rynku pracy nastawienie Generacji Y – pracuje się w danej firmie dla doświadczenia i wiedzy. W momencie, w którym rozwój osobisty zwalnia lub zatrzymuje się, szuka się nowej pracy. Poza sektorem rządowym nie ma „posadek do końca życia”, pracy w stylu „będę udawał że pracuję ale przesiedzę na Fejsbuniu cały dzień” itp. Praca oparta jest na rezultatach i zyskach, Azjaci są na nich bardzo skupieni – do stopnia gdy pierwiastek „ludzki” schodzi na drugi plan.

Dla młodych ludzi to świetna okazja do rozwoju. Wiadomo, że będzie ciężko – ale jeśli nie teraz, to kiedy?

Przygotowania do konferencji, ostatnie szlify
Przygotowania do konferencji, ostatnie szlify

7) Różnorodność i zmiany każdego dnia

W każdym tego słowa znaczeniu. Pan Malaj podaje mi gazetę na ulicy, pan Indus w turbanie kieruje taksówką którą wracam do domu, a uśmiechnięta Pani Chinka podaje mi w knajpie gorący talerz pełen zupy z kluskami i pierożkami. W biurze na codzień pracuję z ludźmi z 10 krajów.

Najtrudniejszym problemem każdego dnia jest wybór miejsca na kolację – kuchnia japońska, malajska, chińska, indonezyjska czy niemiecka? Albo może knajpka fusion? (swoją drogą: #1stworldproblems )

Przy moim przystanku autobusowym koło firmy z dnia na dzień zaczęła się budowa linii metra i postępnuje w zastraszającym tempie. Przy drogach (niestety) zamiast dżungli widać coraz więcej biurowców i apartamentowców.

Co tydzień witamy w firmie nową osobę, conajmniej raz w miesiacu kogoś żegnamy. Jak w „Grze o Tron” – nie można przyzwyczajać się za bardzo do zastanej sytuacji, bo wszystko zmienia się szybko i niespodziewanie.

Więcej o różnorodności w Malezyjskim społeczeństwie i problemach z zachowaniem multikulturowości czytaj TUTAJ.

Z małą Tajką na festynie w Hat Yai.
Z małą Tajką na festynie w Hat Yai.

8) Weekendy

Jednodniowa wycieczka na plantacje herbaty? A może wyprawa na wyspy i nurkowanie z żółwiami? Tylko po to, by w poniedziałek być już spowrotem w biurze przy komputerze. I nie wydając więcej pieniędzy niż za podróż polskim pociągiem z Gdańska do Poznania na weekend.

Wyspa Perhentian, wypadzik na weekend
Wyspa Perhentian, wypadzik na weekend

 

Reklama

50 myśli w temacie “Czy warto wyjeżdżać za granicę do pracy? 8 powodów.”

  1. Ja oddzielnym punktem zrobiłbym poczucie dumy z bycia Polakiem. Tak jak napisałaś Polacy w Azji pozbywają sie typowej dla naszego kraju skłonności do nrzekania. Dziwie sie tylko ze masz problem ze znalezieniem partnera do rozmowy po polsku ja będąc na studiach w Azji momentalnie zostałem wchłonięty przez polskie środowisko co pokazuje ze polska gościnność jest bardziej widoczna za granica niż w Polsce 🙂 Duma napawa rownież fakt ze Polacy pracujący ze odległych krajach takich jak np Malezja to 100% profesjonaliści cieszący sie dużym uznaniem wsród współpracowników. Teraz tylko zadaje sobie pytanie …. Co ja jeszcze tutaj robię ? Czas zacząć myślec o karierze międzynarodowej…

    1. Poczucie dumy z bycia Polakiem – zdecydowanie, o to mi też chodziło w punkcie 4, chociaż nie wyraziłam tego wprost 🙂 W Malezji można znależć Polaków, ale niewielu – i też nie jest moim priorytetem mówienie po polsku, bardziej zależy mi na poznawaniu nowych znajomych w różnych zakątków świata. Po polsku są spotkania w ambasadzie raz na pół roku i to mi wystarcza. Co do ekspatów z Polski w dalekich krajach – zdecydowanie się zgadzam. Są to świetni ludzie, naprawdę dobrzy w tym, co robią. Zdarzają się czasem przypadkowe osoby, ale zwykle wracają do Polski po miesiącu. A kariera międzynarodowa? Jak najbardziej, drzwi stoją otworem. W Azji naprawdę nie widać kryzysu, zapraszam!

  2. Ja bym tu dopisała taką zbiorczą myśl – że dzięki wszystkim odwiedzonym przez Ciebie miejscom i krajom, poznanym ludziom z różnych części globu, zobaczeniu różnych tak odmiennych kultur czy religii, spróbowaniu tych wszystkich potraw, przeżyłaś i doświadczyłaś już znacznie znacznie więcej, niż kilka osób razem wziętych przez całe swoje życie. Jeżeli ktoś nie jest typem domatora, którego nie ciągnie w świat, z pewnością będzie Ci tego strasznie zazdrościł 🙂

  3. jeśli ktoś zadając Ci takie pytanie formułuje zarazem stwierdzenie, że bycie poza Polską to męczenie to on nigdy nie zrozumie tego o czym napisałaś. Taka osoba nie wyjechałaby bo rzeczywiście męczyłaby się.
    Post świetny!

  4. Pani Zuziu, wyjeżdżam do KL 24 kwietnia i mam do Pani pytanie co kupić znajomym w prezencie. Zawsze mam z tym problemy. Pamiątki typu „Cepelia” odpadają.
    Dziękuję „from mountain” za radę!
    Pozdrawiam
    Maria z Krakowa

    1. Dzień dobry! Polecam wybrać się do Pasar Seni (Central Market) przy stacji LRT Pasar Seni. To taki duży niebieski budynek. W środku jest mnóstwo stoisk z różnego rodzaju malezyjskimi pamiątkami, od t-shirtów z wieżami Petronas, przez wyroby batikowe (bardzo typowe dla Malezji), do miseczek z bambusa i pocztówek z drewna. Moim ulubionym suwenirem są czekoladki z nadzieniem durianowym – śmierdzą całkiem ciekawie!

    1. Zdecydowanie polecam polską czekoladę – szczególnie nadziewaną, i ptasie mleczko. Tutaj nie ma wogóle dobrej czekolady, więc zwykle Malezyjczykom Wedel bardzo smakuje. Jeśli znajomi są pijący, to też polską wódkę. I wszelkiego rodzaju sery! Jakoś skupiłam się na jedzeniu, ale generalnie wszystko inne tu jest 🙂

  5. Dziękuję bardzo za rady!
    Bardzo lubię Pani bloga i zawsze czekam na kolejny wpis. Pozdrawiam z wiosennego Krakowa. W Malezji nie ma w ogóle wiosny i to jest chyba jedyny minus!
    Maria

  6. Czy nie za optymistyczny ten blog? Bylem w KL pare dni temu. Centrum miasta (Golden Triangle) jest imponujace i futurystyczne i zdumiewa ilosc wierzowcow. Dobrze utrzymana jest takze kolonialna czesc miasta (Merdeka Square) i park. Chinatown i inne czesci miasta sa jednak biedne i zaniedbane. Standard zycia jest troche nizszy niz w Polsce ale dystrybucja dochodow jest zdecydowanie mniej sprawdliwa. Polska jest panstwem opiekunczym a Malezja nie. Imigranci z biednych krajow z Azji sa wykorzystywani i zle traktowani. Malezja ma autorytarny rzad i poziom korupcji jest wysoki. Malajowie rzadza a Chinczycy dominuja w gospodarce. Jest tak goraco i wilgotno ze jest sie caly czas spoconym.

    Malezja jest w porownaniu z Indonezja krajem bogatym i dobrze funkcjonujacym ale nie jest to tropikalny raj.

    Majac te rzeczy na uwadze, Malezja jest zdecydowanie warta zwiedzenia i ciesze sie ze bede tam znowu za miesiac

    Pozdrawiam

    Mirek

    1. Cześć Mirku. Czy za optymistyczny – tego nie wiem, to bardzo subiektywne odczucie. Porównując mój standard życia do życia w Polsce czy okolicznych krajach Azji, czuję się naprawdę szczęściarą. Czy jest gorąco – tak, ale tylko turystom i pracownikom fizycznym – każdy budynek ma klimatyzację i gorąca się po prostu nie odczuwa, pracując czy jadąc do domu w klimatyzowanym samochodzie/metrze. Standard życia w KL jest zdecydowanie wyższy niż w Warszawie – np. wynajem pokoju za 400 zł z opłatami w budynku z basenem i kortem tenisowym to średnia cena za miesiąc. A zarabia się numerycznie tak jak w złotówkach (chociaż jako obcokrajowiec w firmie IT nie płacę podatku, więc całą pensję mam dla siebie). Polska zdecydowanie nie jest państwem opiekuńczym, taka jest prawda. W Malezji nie jest idealnie, ale jest kilka fajnych dofinansowań od rządu, np na smartfony, pomoc młodym matkom itp. Imigranci z biednych krajów Azji są wykorzystywani w całej Azji (i Europie), ale Malezja akurat stara się z tym walczyć, i to jest widoczne. Rząd nie jest autorytarny, istnieje silna opozycja, a wybory są oficjalnie demokratyczne (chociaż to fakt, zeszłoroczne zdecydowanie idealne nie były). Czy Malajowie rządzą – nie powiedziałabym, rasy w rządzie są mieszane. Chinczycy dominują w biznesie, to prawda, chociaż nie jest to jakaś wielka przewaga. Życzę ci miłego pobytu w przyszłym miesiącu!

      1. Mirek ma sporo racji, ale wiadomo, punkt widzenia autorki blogu zalezy od jej punktu siedzenia i ciezko miec tu jakiekolwiek pretensje 🙂

        Tylko na pewno nie mozna sie zgodzic „rzad nie jest autorytarny, jest opozycja a rasy w rzadzie sa mieszane”. otoz nie. od poczatku powstania Malezji rzadzi zawsze ta sama, jedna koalicja BN ktora sklada sie glownie z niejakiego UMNO (United MALAYS National Organisation – podkreslenie moje, malays a nie malaysians). jest to partia jak najbardziej otwarcie rasistowska, ktora nazywa niemalajow obywatelami drugiej kategorii i nie sklada sie z wielu ras. Co ciekawe topowe miejsca w rzadzie zajmuje rodzina premiera a dokladniej premiera taty, przypadkowo, rowniez bylego premiera 😀
        ogolnie rzady malezji dzis baaaardzo mi przypominaja polskie pzpr z monolitycznym frontem, propaganda, wszechobecna cenzura i pogrozkami w strone innowiercow. z ta tylko roznica ze topowi politycy (np. niejaki Taib) sa baaaaardzo bogaci i nikomu to „nie przeszkadza” 😀

        co do chinczykow, to posiadaja jakies 80% prywatnego biznesu. czy to jest wielka przewaga? no mysle ze jak na 25% mniejszosc etniczna, jest to dosyc dobry wynik 😀 😀 😀

        gdzie natomiast sie zgodze w 100%, to ze mieszka sie fajniej niz w warszawie. chociaz z tym pokojem za 400 zlotych to nie wiem gdzie, zreszta wynajmowanie pokoju i mieszkanie z obcymi ludzmi to nie jest jakas fajna opcja dla mnie. Ale fakt, wynajem jest sporo tanszy a standardowy metraz to 120m2 takze „troche” fajniej niz na 40m2.

        aha, to ze kasa jest dystrybuowana „mniej sprawiedliwie”, to akurat chwala bogu, niech zyje wolnorynkowy kapitalizm, zawsze mnie mierzily pijaczki spod trzepaka jadace cale zycie na rencie sprezentowanej przez podatnikow.

      2. Prawdą jest że o początku rządzi jedna partia, która składa się z frakcji: indyjskiej, chińskiej i malajskiej. Malajska jest największa, ponieważ to właśnie Malajów jest najwięcej w społeczeństwie, ale inne są proporcjonalnie zdecydowanie widoczne. Otwartego rasizmu nie ma i nie może być – gdyby ktokolwiek otwarcie twierdził i wygrażał, że inne rasy są „drugiej kategorii” zdecydowanie nie zagrzał by miejsca. Rasizm (oficjalnie) jest karany tak jak w Polsce.

        Rządy Malezji z perspektywy ekspata nie są idealne, ale cenzura nie jest większa niż w innych krajach Azji (wręcz jest naprawdę liberalnie pod tym względem), a jeśli zdarzają się odpały religijne w stronę nie-muzułmanów (a zdarzają się, pisałam np. o zakazie używania słowa „Bóg” przez nie-muzułmanów), zostają wyśmiane przez normalne społeczeństwo. Czyli – jest jak w Polsce, gdzie też rząd próbuje z Polski zrobić kraj katolicki, ale na większość pomysłów społeczeństwo patrzy raczej z sarkastycznym uśmiechem.
        Nie wiem skąd wziąłeś 80% biznesu posiadanego przez chińczyków – jeśli pokażesz mi twarde dane to przyznam ci rację, bo rzucanie numerów na oko jest niekoniecznie celne.
        Mieszkam za 400 zł w dzienicy obok wielkiego centrum handlowo-biznesowego Midvalley, właśnie przeprowadzam się do dzielnicy Bangsar za te same pieniądze. Kwestia jak woli się mieszkać – samemu, czy dzieląc mieszkanie, to prywana kwestia, mi to nie przeszkadza, jako że jestem tu sama, bez rodziny.

        To tak gwoli wyjaśnienia z mojej strony 🙂

  7. aha, zapomnialem dodac najwazniejszego, czyli ustosunkowac sie do tematu 😀

    wedlug mnie tak. jak najbardziej warto wyjechac. nie jest to co prawda decyzja czarno biala, znam osoby ktore po 2 letnim kontrakcie w kl nie mogly sie doczekac powrotu, ale takich osob jest bardzo bardzo malo. jak bym mial jeszcze raz podjac decyzje emigracji do malezji bogatszy o to co przezylem tu przez ostatnie 5 lat to bym ja podjal rownie latwo jak kiedys. plusy zdecydowanie przeslaniaja minusy (ktore jednak sa) i na pewno bedzie to wielka przygoda a moze i nawet milosc 😉

    1. W Muzium Negara, rola Chinczykow w historii kraju jest calkowicie pominieta.

      Polityka pozytywnej dyskryminacji stosowana wobec grupy dominujacej w spoleczenstwie jest absurdalna. Problemy religijne, rasowe i etniczne moga w przyszlosci znacznie sie pogorszyc. Malezja jest ciekawym przypadkiem panstwa ktore stara sie stworzyc narod ale bez rownego traktowanie grup etnicznych ktore ten narod mialyby tworzyc. Nation building to nie jest prosta sprawa jak pokazuja przyklady Kanady, Belgii, Hiszpanii czy UK, nie wspominajac FIdzi, Indonezji, czy Birmy. I Polski miedzywojennej.

      Istnieje takze ryzyko ze synkretyczny Islam w Malezji moze sie zradykalizowac.

      A propos wolnorynkowego kapitalizmu, w Azji takowego nie ma. Gospodarki sa kontrolowane albo przez panstwo albo, co gorsza, armie.

      Okreslilbym siebie jako liberala ale gdy jestem w Azji mam odruch socjalistyczny. Przeszkadzaja mi glebokie roznice spoleczne i obojetnosc wobec biednych.

      Indonezja zrobila na mnie ogromne wrazenie. To kraj gdzie ludzie biedni odarci sa z godnosci i nikt sie tym nie przejmuje. Galerie handlowe istnieja obok slamsow. W Malezji nie ma tak drastycznych roznic ale np w Bukit Bintang ogromne galerie handlowe sasiaduja z bieda. A do tego podstarzali Australijczycy szukajacy przygod erotycznych i mlodzi Arabowie zachlysnieci wolnoscia jakiej nie maja w swoich krajach.

      Jesli ktos mialby tylko jeden dzien na poznanie Malezji, radzilbym mu wizyte w KL i zobaczenie Merdeka Square i meczetu ktory jest obok, parku z muzeum narodowym i muzeum sztuki islamskiej, centrum miasta z Petronas Towers i wieza telewizyjna, a wieczorem Bukit Bintang.

      Jesli mozna uzyc takiego porownania, Malezja to dla mnie relatywnie bogata Indonezja.

      Czy potrafilibyscie wyjasnic dlaczego Malaysia jest cztery razy bogatsza niz Indonezja i dwa razy biedniejsza niz Singapur? Skad te roznice?

      Pozdrawiam

      Mirek

  8. Z przyjemnoscia przeczytalem Wasze komentarze. A co myslicie o Singapurze? Bede tam za pare tygodni. Jesli juz pracowac za granica to dlaczego nie w Singapurze albo w Australii?

  9. mirek, w 200% zgadzam sie z twoja ocena absurdu dyskryminacji nie-bumi. absurd, niesprawiedliwosc, a na koncu skrajna glupota.

    ja bym nie mogl mieszkac w dzisiejszym singu, za duzo betonu, za malo tlenu hehe. moj znajomy ktory siedzial w sg w latach 80′ zupelnie inaczej wspomina to miejsce, szkoda ze sie zmienilo. za to australia lub NZ? byloby super milo, szkoda ze nie przyjmuja tak z otwartymi rekoma 😦
    z wolnym rynkiem fakt, nie to mialem na mysli. powinienem powiedziec brak socjalizmu. nie przeszkadzaja mi wogole glebokie roznice spoleczne, wrecz przeciwnie, pamietam w szwecji znajomy inzynier mieszkal w domku, za sasiada mial bezrobotnego obiboka i powiedzial mi ze tak na prawde to roznia sie od siebie tym ze on pracuje 5 dni w tygodniu i ma za to 2 lata mlodszy samochod. no ale niewazne.

    czemu malezja to nie singapur? w miare oczywiste, ale jak chcesz pogawedzic to lap mnie na skypie 🙂 yak47hm

    1. Yak, nie moge sie zorientowac gdzie teraz mieszkasz. Czy w Polsce? Ja bede w Polsce przez nastepne cztery tygodnie.

      Interesuje mnie problem rozwoju i zapoznienia gospodarczego, dlatego ciekawi mnie pytanie dlaczego Indonezja jest biedna a Malezja nie, mimo podobienstw roznego rodzaju. Ten problem mozna tez studiowac na podstawie Polski i Ukrainy. Ja sklaniam sie do podkreslania roli religii i kultury ale polityka rzadu pewnie jest rownie wazna.

      W porownaniu z Europa, Azja to wrzacy kociol i nie wiadomo czy uda sie zneutralizowac rodzace sie konflikty.

  10. A czasami jednak trzeba uważać z wyjazdami za granicę. Są takie sytuacje, gdy zyskujemy pracę, ale tracimy np… mieszkanie! oczywiscie ja nie mowie o własnościowym, ale jednak pełno ludzi mieszka w komunalnych/socjalnych – zwlaszcza ludzi okresowo bez pracy, ktorzy potem szuakaja ratunku za granicą. czytalem ostatnio taką radę: warto rozważyć wszystkie opcje przed wyjazdem…

    1. Super, że mamy podobne odczucia! Kurczę, jeszcze nie byłam w HK, ale zdecydowanie mam to w planach! Zupełnie inna kultura niż w Malezji, ale na pewno równie ekscytująca! Wybierasz się może do KL? 🙂

  11. chciałbym Cię pochwalić ze wyważony, mało emocjonalny opis zalet wyjazdu i rozwoju, w Twoim wypadku do KL.że wady są, to podkreślili Panowie nieco wyżej, ale nie taki był cel „wykładu”. do mnie przemawiają w większości Twoje argumenty „ZA”, mimo tego że moja pupa ma inny pkt siedzenia. z pewnością będę śledził kolejne posty,które tak zgrabnie ubarwiasz fotkami. szczególnie że interesują mnie tematy gospodarcze, typu start obcokrajowca z biznesem, sprawy importu, exportu, itd.

    pozdrawiam

  12. 12 godzin w pracy,,,a po 40stce-wrak czlowieka. Ach te modele azjatyckie. Napisz prosze o smiertelnosci spowodowanej wyzylowana praca w tamtejszych „korporacjach” gdzie jestes tylko…”trybikiem w maszynie”. Pozdrawiam z NIEMIEC gdzie swiete jest 8 godzin w pracy a reszta to czas dla rodziny i na odpoczynek.

    1. Śmiertelności nie ma, to nie Japonia… A sama nie pracowałam nigdy w korporacji, więc wydaje mi się że komentarz trochę nie na miejscu 🙂

  13. Hej, czy jest tak jak przeczytalem ze by uzyskac malezyjska wize z pozwoleniem na prace ( Employment Pass for Expatriates ? tak to sie nazywa ? ) minimalne wynagrodzenie musi byc na poziomie 5.000 RM ? jesli tak, to czy jest sposob by to ominac ?

    1. Tak, chyba że firma posiada status MSC (firmy z sektora IT,telekomunikacji i multimediów), wtedy minimum to 2500RM na miesiąc. Nie ma opcji żeby to obejść, zostaje praca na czarno, ale wtedy co 3 miesiące musisz wyjeżdżać z kraju przynajmniej na 1-2 dni i odnawiaź wizę turystyczną.

  14. mam na mysli prace prawnika (np. paralegal) w kancelarii prawnej lub jakakolwiek prace biurowa jak office assistant. wiec wtedy wymog 5.000 RM ? chodzi o to by miec wize ktora by pozwalala na legalny pobyt bez koniecznosci latania co 3 miesiecy do Singapuru, wynagrodzenie nie jest najwazniejsze. co bys doradzila ?

      1. dzieki za szybkie i konkretne odpowiedzi ! to moze jeszcze jedno pytanko : czy by dostac wize mozna byc zatrudnionym w takiej firmie o profilu MSC jako zwykly pracownik biurowy ( np office assistant ) za 2.500 RM czy musi to byc jednak informatyk ?

    1. W moim środowisku tak się mówi, nie wiedziałam że może mieć takie konotacje… Ciekawe 🙂 Pozdrawiam!

  15. maa uwaga co do polskiego narzekania i zwalania tego na pogode- mieszkam w Irlandii, gdzie pogoda jest o niebo (;)) gorsza niz w Polsce, a ze swieca szukac narzekajacego irlandczyka…wiec…zmieniajmy przywary narodowe, tak po prostu;)

  16. Serio ? pół roku pracowałam w Stanach Zjednoczonych i nie byłam aż tak perfekcyjna, to był świetny czas. Trochę luzu !

  17. Czesc, podziwiam za odwage i determinacje! Ostatnio wrocilam z Indonezji z wakacji i mysle o powrocie do Indonezji albo do Azji. Myslalam glownie o wolontariacie (workaway.com) ale czerpiac wiedze z twoich doswiadczen widze, ze mozna tez wyjechac w celach rozwojowych i zarobkowych :). Mysle tez o Malezji ale jednak nigdy tam nie bylam a to Indonezja skradla moje serce. Nie wiem tylko do konca czy w Indonezji sa jakies mozliwosci zawodowe. Na pewno, ale pewno nie takie jak w bardziej rozwinietej sasiadujacej Malezji. Jaka jest twoja opinia? Pozdrawiam

    1. Hej! Możliwości pracy w Malezji są lepsze niż w Indonezji, choćby przez sytuację językową (W Indo trzeba znać płynnie bahasa indonesia, a w Malezji wystarczy angielski). Napisałam o tym dość wyczerpująco w kilku artykułach: 1) https://zuinasia.com/2015/12/17/praca-w-malezji-jak-ja-znalezc-jak-wyjechac-do-pracy-w-tropiki/ 2) https://zuinasia.com/2013/10/07/koszty-zycia-w-malezji-czyli-czy-cala-ta-emigracja-sie-w-ogole-oplaca/ 3) https://zuinasia.com/2014/07/10/jak-sie-pracuje-blondynce-w-malezji/ Pozdrawiam!

  18. Świetny wpis! Nie czytałam go wcześniej. Myślę identycznie, i też odniosłam wielkie życiowe korzyści wyjeżdżając za granicę do pracy właśnie. Chyba z końcem roku też powinnam zrobić sobie listę plusów i minusów…

  19. Wszystko fajnie. Tylko to piszę młoda dziewczyna która jest Młoda,zna angielski w stopniu komunikatywnym. Ja pytając się ludzi z grup w Tajlandii usłyszałam że nie mam szans na pracę lub będzie to praca której nie będę lubiła. Mam pomysł co chcę robić .Mam 41 lat, jestem kobietą, nie mam dużo oszczędności, znam słabo angielski. Ale jadę , na razie się rozejrzeć na 2 miechy.Zobaczymy co los dalej przyniesie

  20. Ja wyjechałem z ensila group do Belgii, praca legalna, dobrze płatna, mam zakwaterowanie – nic więcej nie potrzeba. Może nie jest to daleko od Polski, ale zawsze jakaś egzotyka

  21. ja mało egzotycznie, do Niemiec pojechałam opiekować się starszymi ludźmi z inter job z Lubina. Niby ucieczka od problemów, ale finansowych, więc postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i coś z tym zrobić. To chyba dobrze, a nie że ucieczka, prawda? Praca legalna, dobrze płatna, a ludzie okazali się być mili i wdzięczni jak rodzina

    1. Ja właśnie mam za tydzień drugą turę wyjazdu do starszego Pana Helmuta i przyznam, że to jest jedno z najpiękniejszych doświadczeń w moim życiu. Nie myślałam, że zgłaszając się do Inter Job poznam tak cudownych ludzie i dodatkowo będę w stanie pozwolić sobie na więcej dzięki zarobkom. Warto wyjeżdżać do pracy za granice i poznawać ludzi 🙂

  22. Ja nieco z innej beczki – chodzi mi o Twoje zdjęcie z małą Tajką. W lutym będę w KL kilka dni i chciałbym przywieźć mojej 5 letniej córeczce strój małej księżniczki – w zasadzie obojętnie jaki – malajski, sari, chiński,… Gdzie takie coś można kupić i ile to powinno kosztować?
    P.S. fantastyczny blog 🙂

    1. Wiesz co, myślę że powinieneś poszukać w Pasar Seni (Central Market, duży błękitny budynek w Chinatown). Na pierwszym piętrze są tam sklepiki z lokalnymi strojami, może coś znajdziesz 🙂 Pozdrawiam serdecznie!

Odpowiedz na Monika “Butterfly Flits” Butterflyflits Anuluj pisanie odpowiedzi

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s