Kolejny weekend i kolejna porcja zwiedzania miasta – czasem się zastanawiam, jak to możliwe, że po 9 miesiącach ciągle mam jeszcze tyle miejsc do odwiedzenia w KL! (mimo, że staram się bywać w najważniejszych/najpopularniejszych miejscach- tu jest po prostu strasznie dużo ciekawych zaułków/muzeów/świątyń!)
Muzeum Sztuki Islamu planowałam zwiedzić już od dłuższego czasu – słyszałam z dobrych źródeł, że to jedno z ciekawszych muzeów w Azji. I faktycznie – nie zawiodłam się. Jeśli mam je jednak opisać jednym słowem, byłoby to – Stylowe!
Naprawdę, miałam przeczucie, że muzeum islamu zapewne będzie składać się z setek dywanów na ścianach, obrośniętych kurzem. Mój błąd!
Sam budynek jest przepiękny, biało-niebieski, oparty na prostych bryłach, ale poprzez dekoracyjne kolumny na swój sposób arabsko-muzułmański.
Budynek wieńczy piękna niebieska kopuła. Oryginalnie można było wejść na dach i korzystać z niego jako tarasu widokowego, ale akurat w trakcie mojej wizyty był zamknięty- a szkoda! W związku z tym jedyną możliwością były zdjęcia robione zza szyby.
A co do samej ekspozycji: w muzeum jest na stałe 10 ekspozycji (biżuteria, dekoracyjne wydania Koranu, ceramika, makiety najwazniejszych meczetów na świecie, tekstylia, broń, drewniane przedmioty, monety, przedmioty z metalu, Indie, Chiny, Malezja) a do tego 2 ekspozycje tematyczne, zmieniające się od czasu do czasu.
Do owych ekspozycji nawiązuje logo muzeum – nazwa muzeum w piśmie arabskim typu kufi, polegającym na wpisaniu słów/wyrazów w kwadrat. Pełne logo zawiera w sobie 12 owych kwadratów z nazwą muzeum, każdy w innym kolorze, symbolizującym inną ekspozycję.
W środku muzeum znajduje się piękny dziedziniec z fontannami i arabskimi latarenkami na ścianach:
A tu kilka zdjęć samej ekspozycji w środku muzeum:
Z ciekawostek: dostałam na urodziny książkę opisującą tradycyjny, starożytny epos perski o życiu królów w czasach imperium perskiego „Shahnameh”. Czytam sobie ją w drodze do pracy, jednak ze względu na jej objętość (prawie 1000 stron), chwilę mi to zajmie.
W muzeum znalazłam jeden z oryginałów „Shahnameh”, wydany w Iranie, w bardzo dużym formacie i z ręcznie malowanymi ilustracjami. Moja drukowana edycja się nie umywa!
Podsumowując: będąc w KL zdecydowanie warto zarezerwować popołudnie na muzeum sztuki muzułmańskiej!
A ja wracam do czytania perskiego eposu. I mojego nowego nabytku z muzealnej księgarni „Prawdziwy dżihad. Motywy pokoju i tolerancji w islamie.”.
Bardzo Ci zazdroszczę mieszkania w tak egzotycznym miejscu! Jestem właśnie na etapie czytania książki o polce, która wyszła za mąż za szejka i przyznam szczerze, że jestem oczarowana, jak piękna może być kultura islamska 🙂