Słucham ostatnio malezyjskich stacji radiowych. Są w porządku, w większości programy są po angielsku a muzyka amerykańsko/brytyjska z azjatyckimi akcentami (k-pop i pop malezyjski). Szczególnie lubię Capital FM – która to stacja oficjalnie reklamuje się jako „radio dla kobiet”. Nie wiem, czy jest ono aż tak kobiece, w każdym razie nie grają Justina Biebera, rozmowy mają na tematy dość przyjemne (żadnych głupic żartów przez telefon), a do tego spikerzy mają naprawdę przyjemne głosy.
W każdym razie – przyzwyczaiłam się, że pewne słowa w piosenkach są zawsze ocenzurowane. W końcu kraj muzułmański, w końcu Azja… Tak więc słowa takie jak „sex” „fuck” itp są zwykle kompletnie wymazywane albo wyciszane w piosenkach. Ale dzisiaj naprawdę natknęłam się na ciekawy przypadek – w utworze Katy Perry „I Kissed A Girl” ocenzurowano słowo „kissed”, zamieniając refren we frazę „I <beeep> a Girl”, co w sumie stworzyło niezłą sytuację do wyobrażenia sobie różnych przedziwnych czasowników w miejscu <beep>. Cóż.
Apropo cenzury – standardem jest też cenzura w kinie. Pomimo ograniczeń wiekowych, filmy są okrawane z co bardziej soczystych „momentów”. Najbardziej odczułam to oglądając nowego Jamesa Bonda – miałam wrażenie, że film jest o jakieś 10 minut krótszy niż powinien z powodu wyciętych scen…
W przypadku filmów indyjskich natomiast standardem jest dodawanie wielkiego napisu „Palenie zabija” na dole ekranu za każdym razem gdy któryś z bohaterów sięga po papierosa.
Inna ciekawa sprawa odnośnie kina – zwykle firmy amerykańskie mają podwójne napisy – jednocześnie wyświetlane jest tłumaczenie na bahasa malaysia jak i na mandaryński. Czasem prowadzi to do wytuacji zasłonięcia ekranu w 30% – przez same napisy!
Z innych ciekawostek: dzisiejszy obiad z kolegą. Pyszny kurczaczek, z ryżem, ziemniaczkami i kapustą. Mniam!
Byłam też ostatnio na trekkingu w lesie malezyjskim. Podsumowująca notka będzie niedługo na blogu. A tu zapowiedź tego, jak mniej więcej wyglądała okolica: