Wesołych świąt!
Wielkanoc w Malezji jest praktycznie niezauważalna. Tak jak Boże Narodzenie było widoczne właściwie wszędzie, na ulicach i w centrach handlowych, tak w marcu nigdzie zajęcy, jajek ani bazi nie stwierdziłam.
Dlatego też zaplanowałam własne święta- zaprosiłam znajomych Polaków i obcokrajowców żeby pokazać im polskie tradycje. W niedzielne przedpołudnie zebrałam znajomych z 11 krajów (Polska, Malezja, Egipt, Urugwaj, Kazachstan, Ukraina, Kanada, Iran, Litwa, Bangladesz i Węgry) i namówiłam wszystkich do wspólnego malowania pisanek. Dla zdecydowanej większości było to pierwszy raz, i nie do końca wiedzieli, co można namalować na jajku, ale rezultat był naprawdę zachwycający!
(Jajko po prawej, ma na sobie polskiego orzełka)
Po malowaniu przeszliśmy do części kulinarnej – naprawdę udanej, bo główne skrzypce grała polska kuchnia – zrobiłam żurek z jajkiem, a koleżanki przyniosły prawdziwą polską szynkę i ćwikłę. Do tego chleb, jajecznica, ciastka i nawet czerwone wino!
Wszystkim bardzo spodobała się zabawa w walkę jajkami (tzn które jajko pierwsze się stłucze), potyczki momentami stały się naprawdę emocjonujące!
Po jedzeniu przebraliśmy się i nałożyliśmy oliwkę na włosy – nadeszła pora na zmianę święta i kultury- czas na Holi!
Holi to północno-indyjskie święto, przypadające zawsze pod koniec marca. Jest to celebracja kolorów, zwycięstwa dobra nad złem i ludzkiej równości. Podczas Holi tłumy wychodzą na ulicę aby wspólnie bawić się, tańczyć i posypywać wszystkich naokoło różnokolorowym proszkiem. Do tego pije się napój o nazwie bhang lassi, czyli jogurt z marihuaną, który sprawia że wszyscy są jakby w radosnym transie.
W Kuala Lumpur obchody odbywają się raz w roku, w jednej z największych świątyń hindu, niedaleko stacji Titiwangsa. Przed świątynią rozstawia się scenę, głośniki i stanowisko dla DJa, który przez cały dzień gra indyjski pop i muzykę z filmów bollywood. Pod sceną kłębią się tłumy tańczących, śmiejących się uczestników, którzy posypują kolorowym proszkiem, życząc wszystkim „Happy Holi!”. Pomiędzy tańczącymi przemykają dzieciaki z pistoletami na wodę, polewając nią tańczących. A z brzegu stoi cysterna z wężem strażackim z którego co rusz strzelają fontanny wody.
Wygląda to mniej więcej tak:
Świetna zabawa, jedno z ciekawszych świąt w jakich przyszło mi uczestniczyć w Malezji. Najbardziej spodobał mi się koncept posypywania kolorami ludzi naokoło- z pokolorowaną twarzą wszyscy wyglądają mniej więcej tak samo – trudno zauważyć, czy ktoś jest z Europy czy z Afryki, nie ma też podziałów na bogatych i biednych – wszyscy bawią się wspólnie.