Malezja rozleniwia- zwłaszcza pod względem gotowania. Kto był - ten wie, czym charakteryzuje się ulica malezyjska: minimum co 50 metrów stoi kramik na kółkach z jedzeniem (kukurydza grillowana, grillowane szaszłyki satay, lody durianowe...), albo sklepik/restauracja. Ceny raczej umiarkowane - no, chyba że stołujesz się w mocno turystycznym miejscu (Wieże Petronas, Chinatown) albo jesz "zachodnie"… Czytaj dalej Kuchnia u ciotki Ruth, czyli najlepsze możliwe lekcje gotowania w Kuala Lumpur