Kultura

Urodziny w tropikach, czyli mniej słoneczne sytuacje emigracji w Azji

Żyjąc już dłuższy czas za granicą, czasem marzę o prostych rzeczach czy sytuacjach, które w Polsce byłyby naturalne, a mieszkając w Malezji wiem, że nigdy mi się nie przytrafią.

Niektóre z nich to np. świąteczne dekoracje w domu i choinka na Boże Narodzenie – w domu całkowicie oczywiste, w Malezji raczej niedostępne przez wysokie ceny choinek i brzydotę chińskich dekoracji dostępnych w sklepach. Na Wielkanoc prawie popłakałam się ze smutku, bo w 3 supermarketach które odwiedziłam, żaden nie oferował wielkanocnych produktów, nie było nawet czekoladowych jajek, ani kartek z życzeniami. Wiadomo, że święta to nie tylko komercja i zakupy, ale będąc samemu małe dekoracje czy produkty ze sklepu mimo wszystko pomagają wczuć się w klimat.

Albo spotkania rodzinne z okazji imienin i urodzin – pachnące kawą i ciastem, trwające godzinami, nawet jeśli większość rozmów dotyczy polityki i narzekania na rząd. W Malezji jeśli chciałabym zorganizować urodzinową kawę, musiałabym zorganizować imprezę (na samą kawę nikt nie przyjdzie… ) zapewnić alkohol (drogi!) i przygotować się na wizytę policji (bo głośno i sąsiedzi się skarżą). Nie jest to do końca to, o co mi chodzi.

Urodziny 2014. Bez moich kumpli to nie byłoby to samo :)
Urodziny 2014. Bez moich kumpli to nie byłoby to samo 🙂

1966947_10201976272320616_8853046947354809248_n

W zeszłym roku zorganizowałam w domu w Malezji imprezę urodzinową vel domówkę. W naszym średniej wielkości mieszkaniu zjawiło się ok. 50 osób, a goście nadchodzili jeszcze nawet po 11 wieczorem. Straty: 2 zbite szklanki, ok. 150RM mniej w portfelu (przekąski i kilka piw), dodatkowe 50RM mniej za sprzątaczkę – dom był tak brudny, że nie daliśmy rady po imprezie sami go doczyścić. Do tego 4 wizyty policji związane z zakłócaniem ciszy nocnej. Z zasady nie płacę łapówek, więc koszt 0, ale po północy musieliśmy wykurzyć gości i zabrać ich do klubu, bo policji kończyła się cierpliwość (mieszkańcom naszego budynku chyba też). Następnego dnia marzył mi się zamiast tego spokojny wieczór z rodziną – robię się już chyba za stara na takie imprezy i mam inne oczekiwania.

 

Zorganizowana przeze mnie domówka, maj 2015
Zorganizowana przeze mnie domówka, maj 2015

Z drugiej strony mam fantastycznych kolegów w pracy i co roku, niezależnie od firmy w której pracuję, dostaję tort i uroczyście, odśpiewane po angielsku i chińsku „sto lat”.

Urodziny w firmie, 2015
Urodziny w firmie, 2015

Inna sprawa to sytuacja, w której mieszkając z krajach Azji nie jest się w stanie zawiązać silnych przyjaźni – są oczywiście osoby, z którymi jest się blisko, ale większość obcokrajowców przyjeżdża tu na rok-dwa i wraca do Europy, albo przenosi się do Tajlandii albo Korei. Z góry więc wiadomo, że wcześniej czy później z każdym przyjacielem przyjdzie się pożegnać, i że istnieje mała szansa na utrzymanie przyjaźni do końca życia. Nie ma możliwości zapewnienia sobie w miarę stabilnych relacji z innymi, chyba że z Malezyjczykami, którzy raczej nie wyjadą z kraju.

Wiedząc o tym, wiele osób po prostu stara się cieszyć obecną chwilą, chodząc na imprezy min. 3 razy w tygodniu, poznając mnóstwo nowych ludzi, którzy potem stają się kolejnym „znajomym” na Facebooku. Ale ile z tych osób można by bez stresu zaprosić na kolację wigilijną? Tych możnaby policzyć na palcach jednej ręki. 

Emiracja solo 9,000 km od domu to nie tylko palmy, słońce przez cały rok i jedzenie pałeczkami śniadania. To też smutne wieczory, tysiące mało znaczących twarzy przwijających się przez życie, to kupowanie sobie samemu prezentów na urodziny i święta wiedząc że innych się nie dostanie, lub otrzyma się tylko flaszkę czegoś z procentami.

To długie godziny oczekiwania na skype z przyjaciółmi z Polski lub rodziną, zakończone fiaskiem, bo internet nie działa albo ma problemy. 

No i w końcu to przeczucie, że będąc tysiące kilometrów od domu traci się możliwość śledzenia całego tego polskiego, rodzinnego zgiełku, sytuacji w które zamieszani są znajomi…

Ale mimo wszystko uważam że warto wyjechać. Nikt nigdy nie obiecywał że będzie łatwo, że będzie zawsze radośnie, że życie po drugiej stronie płotu będzie pasmem sukcesów… Mając realistyczne oczekiwania można spokojnie żyć daleko od domu – tylko czasem łza się w oku kręci…

 

Ciastko urodzinowe 2015 - zielona herbata i sezam. Ale chętnie wymieniłabym to na kawałek jabłecznika od cioci!
Ciastko urodzinowe 2015 – zielona herbata i sezam. Ale chętnie wymieniłabym to na kawałek jabłecznika od cioci!

17 myśli w temacie “Urodziny w tropikach, czyli mniej słoneczne sytuacje emigracji w Azji”

  1. Zuza! Najlepszego! Jeszcze zdążymy wrócić do centralnaeuropa.żal.pl, na razie cieszmy się tym, co mamy! Fakt, jest ciężko z dekoracjami na te i inne święta, ale Ambasada zawsze coś zorganizuje. Nie jest to to samo, ale biorąc pod uwagę, że mamy 30 st. 365 dni w roku i weekendy w Tajlandii, czeba dać radę tym chwilom melancholii! Jeszce raz — najlepszego! ( i paszportu;)

    1. Haha zdecydowanie, nie narzekam bo uwielbiam Malezję, tylko czasem tak mnie nachodzi na smucenie. Ale rzadko 🙂 Dzięki wielkie, Paweł!

  2. Niestety wszystko ma swoje plusy i minusy. Minusem jest to, e zawsze w chwilach gdzie się wszyscy spotykają z rodziną i bliskimi nadchodzi chwila nostalgii i smutku. Ale w zyciu trzeba dokonywać wyborów i czasami robić cos co my chcemy a nie coś czego chcą inni. To nasze zycie i najważniejsze zebysmy je przezyli tak jak my chcemy;)Takie urodziny to na pewno w jakims stopniu odmiana od tych polskich;)

    1. Trochę mam, ale większość niestety „niestabilnych” czasowo niestety. Ale to uroki emigracji, akceptuję to jako nierozerwalną część doświadczenia 🙂 Dzięki!

  3. Bardzo dobry post Zuza! Nie trzeba wcale wyjeżdżać 9000 km, wystarczy 1000. Po 1.5 roku kontraktu w Holandii, mimo super-pracą, warunkami bytowymi itd, to właśnie samotność i niedostatek „głębszych” kontaktów była największym problemem.

    Ale… za to zawsze jest 18000 zalet mieszkania w takich miejscach, o których może w chwili smutku się nie pamięta, a są, kurde, są!

    1. Dzięki Igor! Dobrze wiedzieć, że to nie jest kwestia odległości i nawet w Europie można mieć podobne problemy. Pozdrawiam i dzięki wielkie za ten komentarz, zdecydowanie czuję się dzięki niemu lepiej!

  4. Zuza! Wszystkiego najlepszego kochana! Samych wspanialosci! Przyznam szczerze, ze rowniez miewam podobne odczucia niekiedy, choc mam tutaj przyjaciol z ktorymi jestem bardzo blisko. Czasem po prostu nie da sie nie zatesknic za domem! 😉 Moze wycieczka na wakacje do Polski pomoze? Ja mam taka w planach, ale zobaczymy co z tego bedzie…

    1. Dzięki, kochana! Azjatka Azjatkę zrozumie 😉 Każda wycieczka do Polski pomaga! Nawet na kilka dni. Ściskam z KL!

  5. Najlepszego! Rozumiem Ciebie bardzo dobrze, sama ostatnio obchodzilam kolejne, chyba juz 4 urodziny w Boliwii, tym razem przyjemnie, bo w gronie innych ekspatow (akurat w ten dzien wypadla ekspacka impreza), ale to nie to samo, co w gronie starych przyjaciol:) Jak jednak powiedzialas – trzeba chwytac dzien i radowac sie tym, co mamy:)

  6. 100 Lat z okazji urodzin i jak najmniej takich melacholijnych refleksji…. znam to bardzo dobrze…. ale summa summarum i tak ciekawa emigracja wychodzi na plus. Pozdrawiam serdecznie. Edi.

  7. Pani Zuzo, planuje Pani przeprowadzic sie do Malezji na stale? Ja jestem w Malezji od miesiaca i mam wiele mieszanych uczuc….. wlaczajac w to wlasnie samotnosc…

    1. Cześć! Jestem już 3 lata, więc to już dość długo. Są dobre i złe strony, ale koniec końców jestem zadowolona z tego, że tu jestem 🙂 Napisz do mnie na Fb, mogę cię dodać do naszej grupy Polek w Malezji, nie będziesz się czuła taka samotna 🙂

      1. Czołem Zuza.
        Mieszkam w Malezji od roku i mam trochę odmienne odczucia. Moje warunki są całkowicie inne, bo mieszkam w małej wiosce na wyspie. Jednak KL to kolejne wielkie miasto, gdzie wszystko szybko się dzieje. U mnie niewiele się zmienia, życie płynie leniwym korytem. Praca związana nierozerwalnie z życiem i na odwrót, ale nadal ciężko mi to nazwać pracą, kiedy mogę wskoczyć do morza w każdej chwili. Mieszka tu ośmiu zachodnich ludzi i 250 lokalnych. Tworzą dla mnie jedną wielką rodzinę. Wspierają w pomysłach, ja staram się robić co w mojej mocy dla tego małego kawałka plaży. Kontakt z rodziną i przyjaciółmi w Polsce mam nadal, ale przyznam, że zazwyczaj nie mam czasu na tęsknotę. Ciężko też być samotnym, bo w zwyczaju jest spędzać cały czas wspólnie. Do domu idzie się tylko spać. Zakochałem się w tym miejscu, i tu czuję się kompletny. Tradycyjnie Polskie święta zastępują mi tu lokalne. Hare Raja na koniec Ramadanu, gdzie wszystkie domy są otwarte i wszyscy częstują przepysznym jedzeniem, gdzie „dodatkowe nakrycie” nie jest tylko pustym słowem. Tutaj ciągle panuje duch sprzed wieków, co całkowicie odmienia spojrzenie na świat. A każdy wieczór, spędzony wspólnie z przyjaciółmi, którzy tu żyją i chcą być częścią tego malutkiego społeczeństwa, napawa optymizmem i pozwala z radością spoglądać w przyszłość. Niezbyt odległą, bo niewielu snuje tu dalekosiężne plany. Jutrzejszy dzień na pewno przyniesie niespodzianki.
        Pozdrawiam serdecznie
        P.s Grupa Polek w Malezji? Jawna dyskryminacja 🙂

      2. Super! To brzmi jak naprawdę ciekawa alternatywa dla kogoś kto woli wyspiarskie klimaty, niż życie w wielkim mieście. Trochę to co piszesz przypomina mi życie na wyspie na Filipinach, o którym pisze Grochu na blogu Break Da Cycle (swoją drogą – wygooglaj gościa, widzę, że macie wiele wspólnego) 🙂 Miałam podobne nastawienie, jeszcze nawet rok temu: nie potrzebowałam za bardzo polskich świąt (poza Gwiazdką) i też nie ciągnęło mnie do Polaków. Ale po dłuższym czasie jednak zaczęłam tęsknić – myślę że jak pogadamy za 2 lata to pewnie też twój pogląd na sprawę w jakiś sposób też się zmieni (a jak? kto wie!). życzę ci dużo powodzenia i samych przyjemności na wyspie! Pozdrawiam serdecznie!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s