Kultura

Ceremonia ślubu Chińskiego w Malezji, czyli całodzienna impreza

Bena znam od dwóch lat. Pracowaliśmy razem, potem razem jeździliśmy na imprezy, nawet pojechaliśmy razem na wycieczkę na Filipiny. Lekkim szokiem była dla mnie wiadomość, że nagle się zaręczył ze swoją nową dziewczyną – ale życząc im wszystkiego najlepszego, cieszyłam się, że wreszcie będę miała okazję podpatrzeć całą ślubną ceremonię!

Przygotowania

Wcześniej dostałam piękne zaproszenie w czerwonej kopercie, do której to tradycyjnie wkłada się pieniądze dla młodej pary i podczas wesela przekazuje rodzicom państwa młodych. Koperta jest więc funkcjonalna – czerwony i żółty lub złoty to dla Chińczyków najlepsze, przynoszące szczęście barwy, widać je więc na weselach i w trakcie trwania Chińskiego Nowego Roku.
Co do samych formalnych zaślubin: tak naprawdę para młoda pobiera się znacznie wcześniej, jakieś 2 tygodnie przed oficjalnym weselem. W przypadku Bena i Mii był to ślub cywilny, w magistracie, towarzyszyli im tylko rodzice. Tak więc cała ceremonia dla gości była już „po ptakach”.

Dwie odsłony Chińskiego ślubu:

Dzień wesela podzielony jest na dwie części: poranną i wieczorną.
Poranna zarezerwowana jest tylko dla najbliższej rodziny i jest tradycyjną kontynuacją samej ceremonii małżeństwa.

Poranne porwanie panny młodej

Koncept jest taki: pan młody przybywa do domu swojej wybranki i chce ją porwać i zabrać do swojego domu. Zanim to nastąpi musi przejść serię testów, aby na koniec uzyskać zgodę dziewczyny i jej rodziców. Oczywiście porwanie jest tu symboliczne, chodzi bardziej o zabranie panny młodej do domu pana młodego.
Testy którym poddawany jest pan młody, są raczej wymagające, standardowo więc przyjeżdża on na miejsce w otoczeniu grupy drużbów, którzy pomagają mu pokonać przeszkody dzielące go od wybranki. Zwykle drużyna wsparcia liczy 6 osób, w przypadku ślubu Bena było ich aż 8!

Ekipa drużbów
Ekipa drużbów

Ja byłam dodatkowym „mentalnym” wsparciem i jedyną dziewczyną w drużynie pana młodego.
Pan młody może się „wymigać” od wykonywania zadań, płacąc druhnom pieniędzmi w czerwonej kopercie, ale drużbowie muszą wykonać wszystkie zadania.

W Malezji przyjęło się że zarówno druhny jak i drużbowie mają narzucony jednakowy strój i kolory stroju – żeby ładnie wyglądać na zdjęciach, jako że na porannej części wesela również obecny jest fotograf i kamerzysta.

Wcześnie rano spotkaliśmy się u Bena w domu na śniadanie zaserwowane na jego rodzinę, udekorowaliśmy samochody czerwonymi dekoracjami, zabraliśmy ze sobą jedzenie na obiad (w tym całego pieczonego świniaka! Jechal z nami w aucie 🙂 ) i ruszyliśmy do domu Mii, który znajduje się za miastem.

Świniak - podróżnik weselny
Świniak – podróżnik weselny
Samochód pary młodej
Samochód pary młodej

Dojeżdżając na miejsce, wszystkie samochody trąbiąc ogłosiły swoją obecność.
Przy bramie czekały na nas druhny, ubrane w różowe sukienki. Rolą druhen jest wymyślenie testów dla pana młodego i jego drużyny oraz przeprowadzenie ich w formie gier i zabaw przed wejściem do domu. W zależności od kreatywności dziewczyn, testy bywają bardzo trudne, jak zrobienie stu pompek, zjedzenie nutelli z pieluchy, przeskoczenie przez ognisko itp. Całe szczęście w tym przypadku nie było aż tak źle.

11253781_10206774454909652_2026526044_n

Na wejściu wszystkich chłopakom pomalowano usta i twarze szminkami w kolorach od neonoworóżowego do ciemnoczerwonego.

11117934_10206774390668046_1755392854_n
Pierwszym zadaniem było zatańczenie tańca znanego z teledysku do jednej z popularnych chińskich piosenek. Dziewczyny miały przygotowany klip na tablecie i oczekiwały od drużbów idealnego odwzorowania ruchów tanecznych.

Starają się dzielne chłopaki!
Starają się dzielne chłopaki!

Wyszło tak sobie, ale i tak zadanie zostało zaliczone. Całe szczęście, bo jak powiedział mi Ben, miał tylko limitowaną liczbę czerwonych kopert w kieszeni marynarki.
Drugim zadaniem było nadmuchanie balonów i położenie ich pod sobą na ziemi, a następnie zrobienie pompki w ten sposób, aby przebić balon siłą swojego ciała. Tu nieco nawaliła logistyka: balony pękały same z siebie, a niektóre trzymały się tak mocno, że musieliśmy przyciskać ciała chłopaków rękami, naciskając na ich plecy, żeby przebić balon. Ale jakimś cudem – udało się!

11273678_10206774454269636_822660706_n 11281785_10206774454229635_751223760_n
Trzecie zadanie, po raz kolejny z użyciem tableta. Dziewczyny przygotowały zdjęcia różnych póz jogi. Każdy z chłopaków dostał jedną pozę do wykonania, ale musiał to zrobić z zawiązanymi oczami (to utrudniało np. złapanie równowagi podczas stania na jednej nodze).

11301451_10206774454069631_539851173_n

 

Następnie, wciąż trzymając pozę, druhny nakarmiły ich „pysznościami” w czekoladzie. Były więc np. truskawki, ale też… całe papryczki chilli!

Tak wyglądały owe pyszności:

11272106_10206774437589219_1951627039_n (1) 11258645_10206774453709622_1407146861_n 11256486_10206774454109632_128406398_n
Niektórzy lekko się przerazili smakiem w ustach, ale jakoś przełknęli czekoladki w całości, nawet jeśli przy okazji uronili kilka łez jedząc chilli.
Kolejny test też był związany z jedzeniem: dziewczyny przygotowały tajemnicze lody na patyku. Każdy z chłopaków, łypiąc podejrzliwie, wybrał jednego i musiał go zjeść jak najszybciej. Jak się okazało, dostępne smaki to:
1) stuprocentowy sok z cytryny, wykręcający twarz przez kwaśność
2) zatopione w lodzie kawałki warzywa bittergourd – które jest naturalnie BARDZO gorzkie
3) wasabi, czyli zielony, japoński chrzan
4) sambal, czyli bardzo ostra pasta z chilli i suszonych krewetek

11269140_10206774435789174_1351931338_n (1) 11259032_10206774436109182_1296021393_n (1)
Każdy lód zawierał w sobie mały kawałek papieru, który był przydatny w następnym zadaniu. Jeden z chłopaków przypadkowo zjadł papierek, który był naprawdę niewielki i słabo widoczny…

Podobno najłatwiejszy do zjedzenia był lód cytrynowy, a najgorszy sambal, który był ostry nawet dla przyzwyczajonych do pikantności Malezyjczyków.
Zadanie zostało zaliczone i przeszliśmy do ostatniego testu, którym było skompletowanie wiersza miłosnego dla Mii – tekst był po kantońsku (odmiana chińskiego) i miał w niektórych miejscach luki, do których należało odpowiednio dopasować karteczki znalezione w lodach. Z całej ekipy tylko 2 chłopaków mówi po kantońsku, reszta zna tylko mandaryński, który nie ma zbyt dużo wspólnego z kantońskim, więc byli w stanie tylko dopingować „tłumaczy”.

11262337_10206774434229135_1310613652_n 11304551_10206774433949128_734508587_n
Po ułożeniu wiersza, Ben dostał bukiet kwiatow i tekst wiersza do ręki, podszedł do drzwi i za pomocą komplementów i kopert z gotówką musiał przekonać mamę Mii do otwarcia wrót. Przyszła teściowa przetrzymała go trochę w niepewności, ale po paru minutach drzwi zostały otwarte na oścież, a cały orszak ślubny, Ben na przedzie, a za nim druhny i drużbowie, ruszył schodami do góry, do pokoju panny młodej.

11257596_10206774433429115_795655643_n 11257716_10206774432829100_725078455_n

Drzwi do jej pokoju były jednak zamknięte od wewnątrz. Mia poprosiła o przeczytanie miłosnego wiersza jeszcze raz, na tyle głośno, żeby mogła go usłyszeć. Po trzykrotnym odczytaniu tekstu, drzwi się otworzyły i stanęła w nich panna młoda w białej, „zachodniej” sukni ślubnej.

11301463_10206774432189084_1498299671_n
Drzwi jeszcze zamknięte. Ben stara się jak może, żeby czytanie wiersza wypadło romantycznie, ale z licznym orszakiem u boku nie jest łatwo 🙂

Ceremonia parzenia herbaty

Nadeszła teraz pora na tradycyjną ceremonię parzenia herbaty. Młoda para zeszła na dół, do pokoju dziennego, na środku którego stały dwa krzesła, na których siedzieli rodzice panny młodej.
Zadaniem młodej pary jest nalanie herbaty do filiżanek i zaserwowanie jej rodzicom. Jeśli przyjmą oni herbatę, oznacza to, że zgadzają się na małżeństwo. Często, jeśli rodzina jest duża, parzy się też herbatę dla ciotek i wujów.
Po wypiciu herbaty, rodzice i najbliższa rodzina ofiarowują prezenty młodej parze – złotą biżuterię i koperty z pieniędzmi.

11311006_10206774431469066_123066501_n 11311688_10206774432069081_193284583_n
Po czym następuje sesja zdjęciowa, wszyscy pakujemy się do samochodów, zabieramy ze sobą pieczonego świniaka – który został w międzyczasie do połowy zjedzony – i jedziemy do domu Bena, gdzie ceremonia herbaty powtarza się, tym razem z udziałem drugiej strony rodziny.

11255617_10206774384427890_982582825_o

Wyjście panny młodej z domu, tradycyjnie, mimo braku deszczu, Mia była cały czas osłonięta czerwonym parasolem
Wyjście panny młodej z domu, tradycyjnie, mimo braku deszczu, Mia była cały czas osłonięta czerwonym parasolem

Kolacja

Wieczorem odbywa się kolacja w restauracji, na którą zaprasza się krewnych i znajomych, 200-500 osób. Dokładny opis kolacji weselnej z innego ślubu znajdziecie tutaj.

Oto, jakie dania pojawiły się na stole:

Pełne menu, wszystkie dania zostały podane w przeciągu 2 godzin. Zdjęcia przystawki nie zdążyłam zrobić, tak szybko zniknęła ze stołu :)
Pełne menu, wszystkie dania zostały podane w przeciągu 2 godzin. Zdjęcia przystawki nie zdążyłam zrobić, tak szybko zniknęła ze stołu 🙂
Zupa rybna z kurczakiem
Zupa rybna z kurczakiem
Cały pieczony kurczak, z małżami
Cały pieczony kurczak, z małżami
Pieczony prosiak (malutki)
Pieczony prosiak (malutki)
Ryba na ostro
Ryba na ostro
Deser - ciastka i zupa z czerwonej fasolki na słodko
Deser – ciastka i zupa z czerwonej fasolki na słodko
Ryż z różnymi rodzajami wieprzowiny: od boczku, przez schabik i wieprzowinę w sosie barbecque
Ryż z różnymi rodzajami wieprzowiny: od boczku, przez schabik i wieprzowinę w sosie barbecque
Krewetki w warzywach
Krewetki w warzywach

A w międzyczasie toastom („Yam seng” które to wykrzykuje się długo, aż do utraty tchu) nie było końcom. Było też karaoke, standardowe przemowy najbliższych i na końcu zbiórka podarków od gości, czyli czerwonych kopert zawierających gotówkę. Zasada jest taka, żeby podarować kwotę, która zwróci koszt posiłku organizatorom, czyli 100-150RM za osobę.

Karaoke na scenie
Karaoke na scenie

11281829_10206774426468941_1036510792_n 11312229_10206774426228935_1519405366_n
Już nie mogę się doczekać kolejnego wesela!

3 myśli w temacie “Ceremonia ślubu Chińskiego w Malezji, czyli całodzienna impreza”

  1. Prosiak… Cały kurczak pieczony z małżami. Hm, jakoś mnie to niestety nie zachęca. Oprócz tego może i te wszystkie tradycje i ceremonie sa okej, ale jednak jedzonko naprawdę mnie nie zachęca. W sumie na polskich weselach świniak tez wywołuje u mnie dreszcze i zdecydowanie złe uczucie w żołądku – nie uważam, że jest to rarytas.

  2. Bardzo ciekawie opisany temat:) nigdy bym nie podejrzewała, ze śluby w Chinach mogą tak wyglądać. Czytając wpis miałam wrażenie, że sama jestem uczestniczką na tym ślubie i bawię się razem z Państwem młodym 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s