Święta i Festiwale

Kuala Lumpur w świątecznym klimacie – różnice w azjatyckim i europejskim pojmowaniu Bożego Narodzenia.

Wesołych świąt!

christmas-vacation-planning-e1356441730463

To już moje drugie święta w Azji (nie jestem pewna, czy jestem z tego faktu zadowolona, czy nie).  Ale jakby nie patrzeć – święta za pasem, a w KL ciągle 30 stopni! 🙂

Z jednej strony cieszę się że wszędzie są dekoracje, w radiu grają amerykańskie i angielskie piosenki świąteczne, a w knajpkach pojawia się świąteczne menu z indykiem i żurawiną (dla Malezyjczyków to oczywistość, że to tradycyjne świąteczne danie dla wszystkich z „zachodu”).

Tu na przykład dekoracje w centrum handlowym Times Square:

20131214_150723 20131214_161217

Z drugiej – cała ta feta jest tutaj pusta, bez głębszego znaczenia – Malezyjczycy przejęli koncept gwiazdki ze względu na piękne dekoracje, ale kompletnie nie obchodzi ich, że jest to czas rodzinny, pełen tradycji innych niż indyk i dla wielu osób też religijna celebracja. Lokalni chińczycy najchętniej spędzają święta Bożego Narodzenia na imprezach, upijając się „świątecznymi” drinkami – za co też nie można ich winić, skoro nie znają sensu świąt i ich europejskiego zrozumienia. Parę razy musiałam odmówić znajomym, którzy zaprosili mnie na imprezę w święta, i potem długo tłumaczyć, dlaczego: że chciałabym ugotować specjalną kolację i spędzić czas (nawet na skype) z rodziną. Okazuje się, że cały wizerunek świąt został tu przejęty z Amerykańskich filmów – i znajomi zwykle na moją odmowę reagowali mówiąc: „Ale jak to? Przecież na filmach widać, że wy, biali, zawsze robicie w święta jakieś imprezy!”.

W tym roku postawiłam sobie więc za punkt honoru edukację moich lokalnych znajomych i wydaję wigilijną wieczerzę w polskim stylu. Będzie się działo! Jestem jeszcze na etapie planowania, ale póki co napotkałam już kilka problemów:

1) Opłatek – sprawa typowo polska, szukam więc zamiennika. Niestety w sklepach nie ma też cienkich ciasteczek lub wafelków odpowiedniej wielkości (tylko malutkie), być może będę więc zmuszona pójść mniej oczywistą drogą i zaserwować chleb.  Sprawa w toku.

2) Makiełki – bardzo Wielkopolskie, i bardzo mi na nich zależy. Głównym problemem jest masa makowa, której praktycznie nie ma w sklepach, a po zapytaniu o nią lokalnych znajomych, otrzymałam odpowiedź, że „To przecież opium, taki narkotyk, a ty chcesz z tym gotować?” oraz srogie spojrzenie. Mak jest tutaj raczej nieznany, jednak po wyprawie do 4 supermarketów z importowanymi z Europy towarami udało mi się – i mam puszkę masy makowej! Moja radość jest przeogromna, a koledzy pewnie się zdziwią na wigilii, że mak może nie mieć właściwości narkotycznych 🙂

3) Ser do pierogów ruskich – mam już opanowaną sztukę szukania zamienników, w moim przypadku najlepiej sprawdza się ricotta.

4) Pierniczki – ku mojemu zaskoczeniu, moża je dostać w niektórych piekarniach – pakowane pojedynczo, piękne ręcznie dekorowane pierniczki w kształcie choinek, gwiazdek i ludzików. Z braku piekanika w tym roku odpuszczę sobie robienie ich samemu.

Inne delicje, takie jak grzybki marynowane i modra kapusta, stoją u mnie w kuchni w szafce, przywiezione z Polski.

Relacja z wigilii na pewno się niedługo pojawi na blogu!

A jeśli chodzi o ciekawostki z tego tygodnia:

– znalazłam kolejną azjatycką ciekawostkę dotyczącą ubioru: majtki, powiększającę optycznie pupę! Dostępne w różnych rozmiarach, kolor cielisty. Cena – tylko 14 RM! Taka okazja! Nie przeczę, niektórym Azjatkom na pewno tego typu bielizna bywa przydatna:

20131221_170656

– wybrałam się z kumplem na świąteczną herbatę jabłkową z pianką i po raz pierwszy zasugerowano mi, że aby w pełni poczuć smak napoju, powinnam otworzyć specjalnym nożeykiem górną folię na kubku i dopiero potem pić. Zwykle działa to inaczej – wbija się po prostu słomkę w folię i pije.  W sumie specjalnej różnicy między dwoma sposobami picia nie poczułam, ale smak był całkiem – całkiem – przyjemnie jabłkowy z lekko słoną nutą pochodzącą z mlecznej pianki.

20131214_154018 20131214_154110

– nie jestem specjalnym fanatykiem burgerów, ale jest w KL miejsce naprawdę słynne, nazywa się MyBurgerLab. Słyszałam o nim kilkakrotnie od znajomych – że burgery sa tam tak dobre, że zawsze stoi po nie kolejka, która zwykle wystaje nawet za drzwi, i warto przed wybraniem się tam sprawdzić stronę internetową restauracji – można obejrzeć widok z kamer, obrazujący obecny stan kolejki oczekujących. A skoro stoją ludzie, to znaczy, że na pewno dobrze karmią! Ostatnio otwarto drugą filię tej knajpki, i to niedaleko mojego domu. Miałam to na uwadze i udało mi się w tym tygodniu być tam na kolacji.

Po przyjeździe (ok 9 wieczorem) kolejki do punktu zamówień nie było, ale przed wejściem stało ok 15 osób, czekając na ich zamówienia na wynos.

20131219_212515 20131219_212624

W środku – pełne obłożenie, szansa na stolik praktycznie żadna (mimo, że to fast food).  Zamówiłam burgera „A+” czyli ze świeżą wołowiną, grillowanymi azjatyckimi grzybami, serem i karmelizowaną cebulą.  No i po 30 minutach czekania dostałam kanapkę – w czarnej bułce! Która zresztą naprawdę mi smakowała, chociaż nie mam pojęcia, jak ją zrobiono.  Do tego w bułce były grillowane pomidorki cherry, trochę sałaty i sos. Mięsko zrobione idealnie – nie za suche. Tyle dobra za 15 RM! Od teraz już jestem w stanie zrozumieć fenomen tego miejsca – jedzenie jest naprawdę świeże i dopieszczone do perfekcji.

20131219_210415 20131219_210944

W knajpce panuje naprawdę wyluzowana atmosfera, znalazłam np. to na ścianie:

20131219_212551

– tort „Mille Crepe”, którego nie jadłam juz od dłuższego czasu – czyli ciasto zrobione z wielu (może nawet stu?) naleśników, przełożonych kremem. Oryginalny koncept pochodzi z Japonii, ale jest w KL bardzo popularny.

Ostatnia degustacja obejmowała smaki: zielona herbata (krem zawierał czerwoną fasolkę, mniam!) i ciasteczka oreo. Chociaż nie jest to typowa delicja malezyjska, warto spróbować podczas pobytu w Malezji. Do dostania w każdym większym centrum handlowym.

20131221_174429

20131221_174438 20131221_174446

 

Reklama

9 myśli w temacie “Kuala Lumpur w świątecznym klimacie – różnice w azjatyckim i europejskim pojmowaniu Bożego Narodzenia.”

  1. Tadaaaam:
    – OPŁATEK
    Składniki
    100 ml wody, 120 g dobrej jakości mąki (najlepsza będzie włoska)

    Sposób przyrządzenia
    Wymieszać składniki do uzyskania masy jak na naleśniki. Smażyć na patelni teflonowej na małym ogniu bez dodatku tłuszczu. Sekret to bardzo cienka warstwa masy. Usmażone należy zostawić na kratce do ostygnięcia aż stwardnieją.

  2. Bardzo fajny tekst! Powodzenia w przygotowaniu „prawdziwych” polskich świąt! Jest jeszcze chwilę – może ktoś może Ci przesłać opłatek pocztą? Lub może jest jakaś parafia katolicka w KL skąd możesz dostać opłatek 🙂
    Czarne burgery – CZAD 😀 Pewnie barwili bułkę mątwą, super pomysł! Ja kiedyś jadłam w Japonii różowego burgera z okazji kwitnienia wiśni 😀

    1. Hej! W tym roku sobie poradzę, bo jadę do Polski na święta, to jest wpis sprzed roku 🙂 Parafie katolickie mamy, ale opłatek to wyłącznie zwyczaj polski i w związku z tym nie do dostania nigdzie indziej. Ale ciekawa sprawa z różowym burgerem, masz może gdzieś zdjęcie na twoim blogu? Pozdrawiam serdecznie!

  3. To japońskie ciasto wygląda jak sękacz! 🙂 Mamy w Indonezji coś podobnego, nazywa się lapis legit, ale nie serwują go w tak wyszukanych smakach..

    1. Hej Emi! W Malezji lapis lagit jest znany pod nazwą kek lapis, i jest specjalnością ludności z Borneo. To ciasto japońskie jest zupełnie inne, bo to są faktycznie naleśniki przełożone kremem. A kek lapis to takie ciasto biszkoptowe po prostu, warstwowe, wygląda fajnie, ale jak dla mnie trochę suche…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s