Na początek trzy ciekawostki:
1) W „Bohemian Rhapsody” Queen jest taki moment gdzie śpiewają „Bismillah”.
„Bismillah” znaczy „w imię Allaha”. I na przykład w Malezji zawsze w radiu wycinają ten fragment bo jest kontrowersyjny religijnie (konserwatyści nie lubią wzywania imienia boga w muzyce).
Koniec ciekawostki. (dowiedziałam się o tym dzisiaj i stwierdziłam że warto się podzielić, stąd więc ta informacja tak nie w temacie)
2) Moja prywatna obserwacja z wczoraj- zszokowała mnie na tyle że myślę że warto o tym coś napisać.
Otóż to, że muzułmanki zasłaniają włosy, to wiadomo. Że kobiety z krajów arabskich zasłaniają całe ciało czarną szatą z dziurą tylko na oczy to też oczywiste (aczkolwiek zawsze mnie trochę odrzuca gdy widzę zakutaną w czerń kobietę z mężem z szortach, startym tshircie i trampkach). Ale wczoraj widziałam na mieście kobietę nie dość że ubraną w burkę od stóp do głów, to jeszcze zasłaniającą oczy dodatkowym kawałkiem czarnego materiału (ale chyba trochę przezroczystego, mimo wszystko)! Nie mam pojęcia jakim cudem potrafiła się przemieszczać i jeszcze ogarnąć trójkę dzieci ze sobą. Dosłownie była jedną wielką chodzącą czarną Buką z „Muminków”. Szok.
3) Znalazłam wczoraj tą bluzeczkę w chińskim sklepie. Podwójna siła Batmana i Supermana w jednym, takie rzeczy to tylko w Malezji!
Wracając do przyjemniejszych tematów: oficjalnie rozpoczął się sezon świąteczny w Kuala Lumpur.
Zaraz po zakończeniu Deepavali rangoli zostały zamiecione z podłogi a na ich miejscu postawiono choinki, zimowe chatki, a wszystko posypano obficie sztucznym śniegiem.
W Malezji Boże Narodzenie właściwie zatraciło chrześcijański charakter, jest to po prostu święto w które wszyscy – muzułmanie, hindusi i chinczycy, spotykają się na uroczystym obiedzie a potem idą na łyżwy/oglądać choinki w centrum handlowym i obdarowują się prezentami. Bez religijnego podtekstu. Wszyscy ulegają magii świąt.
Tak więc centra handlowe rywalizują między sobą pod względem największych możliwych choinek. Ba, choinka to minimum, w niektórych „świątyniach zakupów” można spotkać całe wioski zimowe, z lasem posypanym sztucznym śniegiem, domkiem Mikołaja, pociągiem jeżdżacym dookoła całej wioski i śnieżynkami krążącymi wokoło i rozdającymi cukierki.
Szaleństwo.
Czuję się więc prawie jak w Europie!
Nie ma tu tylko szopek ze scenkami rodzajowymi, co by nie urazić innych religii. No i śmiesznie się czuję wiedząc że większość dzieciaków zachwycających się sztucznym śniegiem nigdy w życiu nie miała okazji zabawy w prawdziwym śnieżnym puchu i budowania bałwana!
Bo temperatura wciąż tropikalna, 32 stopnie. I czasem deszcz. Choinki kontrastujące drzewami palmowymi obok wciąż niezmiennie wprawiają mnie w świetny nastrój!
Poniżej kilka zdjęć z różnych centrów handlowych. A także parę zdjęć z sesji przy wieżach Petronas Towers nocą.
Wieże Petronas nocą:
1 myśl w temacie “Święta, święta idą!”