Święta i Festiwale

Jak poczuć Niemiecki klimat w Malezji, to tylko w październiku! A także indyjskie święto Deepavali i krótka wizyta w polskiej ambasadzie

Z ciekawostek: odkryłam nowy, ciekawy koncept w centrum handlowym w Malezji. Otóż w galerii Mines przez środek budynku przepływa… prawdziwa rzeka, która zresztą wpada do jeziora nieopodal. Centrum handlowe oferuje więc przejażdżki łodzią i gondolą, a okoliczne knajpki wynajęły całą przestrzeń wokół rzeki na ustawienie swoich ogródków. Woda sama w sobie jest brudna i raczej śmierdząca, ale cóż – koncept naprawdę ciekawy!

Wygląda to mniej więcej tak:

20131026_171548 20131026_172412

Z innej beczki:

Skończył się październik, miesiąc specjalnego święta w Malezji. Co można świętować w muzułmańskim kraju, przy tropikalnej pogodzie i powoli rozkręcającym się monsunie? Oczywiście – Oktoberfest!

Przez cały miesiąc w centrach handlowych w KL odbywały się niemieckie weekendy, z występami mniej lub bardziej w niemieckim stylu, z zabawami i oczywiście – z piwem.

Przypominam – na alkohol nałożony jest w Malezji 100% podatek, piweczko nie jest więc do końca tanie. Dodatkowo, na Oktoberfest ceny są jeszcze zawyżone, Ale – czego się nie robi dla „europejskiego” doświadczenia!

oktoberfestcollage

Są więc piwa z całego świata, są wielkie kubki z logo Oktoberfest, i są też azjatyckie hostessy poprzebierane w tradycyjne niemieckie stroje (przedziwna sprawa, zwłaszcza że dziewczyny są tu zwykle bardzo szczupłe i raczej płaskie, w przeciwieństwie do stereotypowych Niemek).

Wygląda to mniej więcej tak:

1377016_10151796637134888_662583123_n

Są też konkursy, można wygrać wieże piwne i niemieckie kapelusze.

Zdecydowanie, Oktoberfest 10 000 km od Niemiec jest całkiem zaskakujący. Uczestniczą w nim  jednak właściwie wyłącznie malezyjscy Chinczycy i obcokrajowcy pracujący w Malezji i turyści. 

Drugie święto przypadające w październiku to Deepavali, czyli indyjskie święto świateł. Opisywałam je szerzej tutaj.

Deepavali świętowaliśmy też w biurze, tworząc rangoli na podłodze (wzór z kolorowego ryżu lub mąki, zwykle przedstawiający pawia lub świeczki) i przebierając się w sari i kurty (męski strój) na specjalny indyjski lunch.

575712_556577174415568_331898069_n 20131101_103351 20131101_095121

Przez cały miesiąc w różnych miejscach odbywały się indyjskie bazary, na które przyjechali w większości sprzedawcy z Indii, oferując towary po nieznanych (bo koniecznie wytargowanych) cenach.

W tym roku wybrałam się na Deepavali do Brickfields, czyli lokalnej indyjskiej dzielnicy. Na ulicach rozłożono namioty ze stoiskami ze wszystkim, co indyjskie: pięknymi sari, kiczowatą biżuterią i pikantnymi przekąskami. Między namiotami pojawił się też DJ, grający bhangrę i bollywoodzkie hity, podgrzewając atmosferę – jako, że zaczęło padać i zrobiło się trochę ponuro.

Zapachy kardamonu, curry, aromatycznych słodyczy i kadzidełek roznosiły się tego wieczoru chyba po całym mieście – tworząc niezapomniany klimat prawdziwie indyjskiego święta.

bazaar-brickfields-m4 images (1) images (2) images

Po spacerze w Brickfields, wieczór zakończyłam ze znajomymi we wspaniałej indyjskiej restauracji Taj Garden, serwującej naprawdę pyszne dania kuchni północno-indyjskiej (wiem, co mówię! 🙂 )

Chlebki naan, indyjski ser paneer ze szpinakiem, kurczak korma i nawet indyjski kebab, a na deser kulfi, czyli lody z bakaliami – to jest właśnie prawdziwa indyjska uczta!

1450231_10202312012111371_360639347_n

O północy rozpoczął się tradycyjny pokaz fajerwerków – którym jednak nie byłam zachwycona, jako że w Malezji bardziej liczy się hałas, niż wygląd fajerwerków.

Natomiast w tym tygodniu udało mi się być w polskiej ambasadzie, na obchodach święta niepodległości. Miło było zobaczyć tylu Polaków w jednym miejscu – i skosztować pierogów z kapustą i grzybami, pierniczków i kanapek z kabanosem i pastą jajeczną. Pycha! Ciekawie było wymienić historie i doświadczenia z miejscową Polonią – spotkałam m.in. panią, która mieszka w Malezji już od 20 lat, Piotra – który handluje sprzętem wojskowym między Polską i Malezją, a nawet doktorantkę która robi doktorat z genetyki na uniwersytecie w Malezji. Bardzo miły wieczór!

20131107_202750 - Kopia (2) 20131107_202808 20131107_205236 - Kopia 20131107_213645 20131107_213658

3 myśli w temacie “Jak poczuć Niemiecki klimat w Malezji, to tylko w październiku! A także indyjskie święto Deepavali i krótka wizyta w polskiej ambasadzie”

  1. JESTEM NOWYM CZYTELNIKIEM TEGO BLOGU.
    Od dwóch dni czytam go z dużym zainteresowaniem, bo mimo mojego podeszłego wieku bardzo ciekaw jestem otaczającego mnie świata. Ten blog ładnie mi przybliża jeden jego skrawek, taki skrawek który jest dla mnie, w moim odczuciu, nam Europejczykom jest bardzo obcy kulturowo, a klimatycznie człowiekowi nieprzyjazny .
    Ciekaw jestem więc także osoby, która pochodząc z sympatycznego polskiego miasta Poznania, gdzie „Ordnung muss sein” i „Ordnung” obecnie tam jest, rozkochała się w tym azjatyckim kraju. Ciekaw jestem osoby którą zafascynował Orient, bo najpierw Turcja, później Indie, a teraz ta Malezja, podczas gdy ja nawet gdy znajdę się czasem w miejscach Polski nieco na wchód od Wisły, czuję się tam nie najlepiej.
    Dobre i tanie jedzenie, zwłaszcza gdy go nie trzeba samemu pichcić, to jest cenna zaleta, ale do miłości kraju dla mnie wysoce niewystarczająca, zwłaszcza gdy pomyślę, że ta wyżej wymieniona „zaleta”, ma poważne wady, choćby takie, że z miło zaokrąglonej młodej dziewczyny, w przyszłości zrobić może wstrętną, rozlazłą, tłustą żabę, co kiedyś z wielkim żalem obserwowałem jak moje śliczne koleżanki, zaraz po studiach w takie żaby się zamieniały.
    Wnioskuję więc: nigdy więcej o jadle i jedzeniu w tym blogu!
    Jest tam tego już w pełni wystarczająca ilość.
    Wnoszę natomiast o teksty, więcej mówiące na przykład o duszy tamtejszych ludzi. O ich wzajemnych relacjach, gdzie jest ogromne bogactwo i wielka bieda. Osobiście bardzo byłbym ciekaw jak wygląda życie tych wszystkich ludzi którzy Ci Autorko blogu, przygotowują i podają, czy sprzedają te tak bardzo tanie posiłki, a jeszcze bardziej ciekawe jest dla mnie życie tych, którzy tą żywność produkują.
    Nie masz trudności posługiwania się ludzką mową. Twoje teksty są poprawne i ładne. Wykorzystaj je do prezentacji poważniejszych tematów. Przynajmniej od czasu do czasu.
    Ciekawym tematem jest na przykład tamtejszy islam. Jak mi się wydaje, to nie jest ten islam znany nam z Palestyny, Egiptu i innych krajów afrykańskich. Nie zauważyłem tam jakoś na przykład zakwefionych kobiet.
    Ciekawe jest także, jak modlą się (pięć razy dziennie) muzułmanie w tych boksach gdzie pracujesz i jak reaguje na to właściciel/szef przedsiębiorstwa/instytucji/urzędu, gdy jest muzułmaninem, a jak gdy dla odmiany jest buddystą, albo chrześcijaninem ?
    Przydałoby się też więcej powiedzieć o pracy w tych multikulturowych boksach, kiedy z jednej strony głośno beka jakiś Japończyk, z drugiej smarka Chińczyk. Czy tani posiłek po pracy w jakimś barze, czy przydrożnym kiosku jest rzeczywiście dostatecznym zadośćuczynieniem, zwłaszcza gdy się człowiekowi cały czas klei do pleców mokra koszula?
    Nie od rzeczy byłoby także, wspomnieć czasami o tamtejszych sporach i dyskusjach na tematy gospodarcze, polityczne i obyczajowe. Sądzę, że takie się toczą i ciekawe czym się różnią od tych naszych w Polsce. Może byśmy się nauczyli czegoś nowego i dobrego? … a może odwrotnie, byłoby to przestrogą, czego się wystrzegać ?
    Tyle na razie moich uwag i komentarzy. Nie przeczytałem jeszcze całego blogu. Będę go nadal pilnie studiował, bo mnie zaciekawiły niektóre relacje w tym blogu.
    … a na marginesie:
    Adres tego blogu otrzymałem od mojego przyjaciela, który chwalił się swoją wnuczką, zakochaną w pewnym egotycznym kraju.
    Mam jeszcze jednego przyjaciela z wnukami na drugim końcu świata. Wnuki tego drugiego żyją i zakochani są w innym egzotycznym kraju, który nazywa się Kanada. Nie prowadzą blogu, ale mam od nich i o nich wiele informacji jak się tam żyje.
    Gdybym miał okazję i prawo wyboru do bezpośredniego poznania jednego z tych krajów, to zdecydowanie wybrałbym Kanadę. Może jednak niedostatecznie poznałem Malezję? Proszę mi w tym pomóc, poszerzając tematykę blogu „Durian i ja – życie w Malezji”.
    Przesyłam pozdrowienia. Stanisław ze Szczecina.

  2. podoba mi się poprzedni komentarz 🙂

    Ja chciałam tylko dodać, że łódeczką po centrum handlowym można też popływać w Singapurze, udało Ci się tam już z KL wyskoczyć? Żałuję, że nie udało nam się spotkać ostatnim razem jak byłam w KL, może w lutym się uda? Będziesz tam jeszcze? Mam wprawdzie tylko nockę, przerwę w podróży, ale jak najchętniej się wtedy ruszę z lotniska!

    Pozdrawiam! (tym razem z Polski, i to wcale niedaleko Szczecina :))

    1. Hej Emi! Jasne, zdecydowanie będę w KL w lutym, więc daj znać jak będziesz w okolicy! W okolicach walentynek wybieram się na 4 dni do Kambodży, ale poza tym jestem na miejscu 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s