4 lata w Kuala Lumpur. 3 domy, 5 firm w których pracowałam. Niezliczone wizyty w okolicach wież Petronas, tysiące posiłków zjedzonych w towarzystwie moich malezyjskich znajomych. Odwiedzone dziesiątki muzeów, klimatyczne zaułki i zachwycające parki pełne kwiatów.
Pamiętam, że kiedy tu przyjechałam, miasto kompletnie przytłoczyło mnie swoją wielkością, ilością zapachów i kultur. Chodziłam po ulicach gapiąc się z rozdziawioną paszczą na palmy przy drodze, babcie smażące banany na swoich malutkich stoiskach na chodnikach i przypadkowe religijne procesje buddyjskie i hinduistyczne. I w sumie.. ten zachwyt wciąż mi pozostał, ale teraz potrafię już trochę lepiej zrozumieć to miasto, i szybciej je eksplorować.
Chociaż mieszkam tu już tak długo, co miesiąc wpadam na nowe miejsca, które zachwycają mnie wyglądem albo smakiem serwowanych potraw. Czasem miejsca te są na tyle małe, że ciężko jest poświęcić im cały post na blogu – od teraz rozpoczynam więc serię comiesięcznych impresji z Kuala Lumpur, na podstawie zdjęć z mojego konta na Instagramie.
Mam nadzieję, że tych kilka zdjęć przeniesie was do Malezji i pozwoli poczuć klimat tego kolorowego i różnorodnego miasta. I być może pozwoli odpowiedzieć na pytanie: co zjeść / co zrobić / co zobaczyć w Kuala Lumpur.
Zanurzcie się w te kilka miejsc, które mnie szczególnie zachwyciły przez ostatnie kilka miesięcy (jako że jest to pierwszy wpis, pozwolę sobie wykopać trochę starszych zdjęć). Niech więc to będzie źródło inspiracji. I tyle 🙂
1) Jezioro w Kelana Jaya
Zaraz przy budynku mojej byłej firmy. Wieczorami można tu usiąść w knajpie nad brzegiem, podziwiać widoki i zjeść trochę całkiem porządnego spaghetti. PS na brzegach jeziora mieszkają ogromne jaszczurki (monitor lizards), i ich pojawienie się jest zawsze atrakcją wieczoru.
2) Kawa „pod chmurką”
W kawiarni Lepaq Lepaq na Bukit Ceylon. Wata cukrowa pod wpływem ciepła powoli topi się i „kropi deszczem do kawy”. Idealne miejsce na deszczowe popołudnie. I z pięknym widokiem – za oknem rosną bananowce i palmy!
3) Przypadkowo znaleziony mural w kawiarni Butter and Beans
W Petaling Jaya, na obrzeżach Kuala Lumpur.
4) Stoisko z nawoskowanym kaczym mięsem w Chinatown.
Pachnie niesamowicie mocno woskiem. A mięso po przygotowaniu na parze naprawdę można zjeść!
5) Niesamowity sufit w mojej ulubionej świątyni – Thean Hou Temple.
6) Konkretna wyżerka w foodcourcie w Taman Megah, na obrzeżach Kuala Lumpur.
Największy foodcourt jaki tu spotkałam – około 100 stoisk z jedzeniem w jednym miejscu, a każde z nich oferuje zwykle 1 potrawę.
7) Chińska kapliczka spotkana przypadkowo, podczas powrotu do domu ze spotkania biznesowego.
Niedaleko Empire Damansara, zaraz przy wielkich wieżowcach. Ogromny kontrast nowoczesnej okolicy i tej jednej świątynki!
8) Stoisko kwiaciarza w Little India
Zdjęcie nie oddaje niebiańskich zapachów, które roztaczają się wokół stoiska. Storczyki, róże, jaśmin… Wszystko splata się w jeden mocny kwiatowy aromat!
cudnie 🙂
Miejsce jak nie z tej ziemi!
Już za parę dni za dni parę 😉
Jeszcze miesiąc i zaczynam swoją
przygode z Azją 😉 Kuala Lumpur
w dniu 1 kwietnia 😀