Dwudniowy protest Malezyjczyków 29-30 sierpnia 2015 przebiegł zaskakująco spokojnie. Było wesoło, żółto, czasem poważnie. Setki tysięcy ludzi koczowały na ulicach nawet w nocy, a między poważnymi starszymi panami dzierżącymi flagi Malezji biegali przebierańcy przebrani za Spidermana czy Pikachu. Nikomu nic się nie stało, obyło się bez większych incydentów czy zamieszek. Na mieście było od groma policji, biernie przyglądającej się kilkutysięcznym masom gremialnie łamiącym prawo (przypomnijmy: demonstrację uznano za niezgodną z prawem, a dzień przed wiecem MSW zdelegalizowało dystrybuowane przez organizatorów charakterystyczne żółte koszulki).
Jeszcze w trakcie całej imprezy analizowano skalę i zakres protestów. Odnotowano, że w porównaniu do poprzednich edycji wzięło w nich udział procentowo mniej Malajów, a na ulice wyszli przede wszystkim Chińczycy, co oczywiście wygarnie opozycji rząd („Chcecie żeby Malajami rządzili Chinole??”). Pojawiły się też głosy krytyczne, z wewnątrz, wskazujące, że same protesty to nie wszystko i przy obecnej strukturze władzy, samo protestowanie nie pomoże. Bo Malezją rządzi wioska (mal. kampung), mająca w głębokim poważaniu pretensje lemingradzkiej klasy średniej. Liczą się rządowe dodatki i worki z ryżem z naklejką nazwy koalicji rządzącej.
Niemniej ripostowano (polecam komentarz Debi Phuah pod zalinkowanym wyżej artykułem z greatermalaysia.com), że fakt, iż w ostatnich wyborach koalicja rządząca przegrała wybory, a większość mandatów udało się uzyskać jedynie odpowiednio skrojonymi okręgami (tzw. gerrymandering) dużo mówi. Poza tym ruch Bersih nie jest na tyle naiwny, żeby sądzić, że na ulicy rozwiąże się problemy kraju, albo że sama zmiana premiera/obozu rządzącego uczyni cuda. Wspomniana Debi pisze: Czemu każdy chce ograniczyć ruch Bersih do sprawy wiecu czy polityki? Dlaczego nie możecie zaakceptować, że Malezyjczycy w końcu usłyszeli swój głos? I trafia w sedno.
W Kuala Lumpur i nie tylko w weekend powietrzu czuć było solidarność i podniecenie. W punktach kontaktowych rozdawano wodę i pomarańcze. Zdjęcia wolontariuszy sprzątających śmieci pokazały, że nie tylko o słowa chodzi, ale o realne czyny.
O tym, skąd wziął się cały protest i o co w tym wszystkim chodzi poczytacie w TYM poście.



topniejącej wartości malezyjskiego ringgita jak i sławnej „dotacji”.














Eleph4nte
Autor jest współautorem bloga dobryfilmzlyfilm. Mieszka i pracuje w Malezji.
Zdjęcia: Malaysiakini.com, themalaymailonline.com, Says.com, tennysonlee.com