W zasadzie nie wiedziałam, jak to ująć. Atrakcje kulturowe – to dla mnie aktywności, które pozwalają lepiej zrozumieć lokalną kulturę, „dotknąć” ją namacalnie. Jeśli nie interesuje was pobyt w hotelu, jedzenie na kolację pizzy albo makaronu i picie wina na imprezie w barze, a wolicie bardziej miejscowe doświadczenia, poniższe atrakcje zdecydowanie pozwolą wam lepiej zrozumieć Malezyjczyków i ich codziennie życie.
Wszystkie przetestowałam osobiście. Niektóre z atrakcji lepiej zarezerwować wcześniej, zwykle wystarczy zadzwonić i zostawić swoje nazwisko, lub wysłać maila.
1. Warsztaty batiku w MyBatik
Batik to tradycyjna, malezyjska sztuka dekorowania materiałów. Bawełnę, satynę i inne materiały maluje się woskiem i farbami w kwieciste wzory w pastelowych kolorach. Potem z tego szyje się koszule, sukienki, szale, lub po prostu oprawia w ramkę jako ładny obrazek. Tradycyjnie nie powinno się na malunkach przedstawiać ludzi, czasem widuje się zwierzęta – ale królują kwiaty i krajobrazy tropikalnej Malezji.
Malowanie batiku to szuka, której specjaliści uczą się latami. W Kuala Lumpur jest jednak kilka miejsc, gdzie można spróbować swoich sił. Nie trzeba mieć specjalnego talentu artystycznego – wystarczy chcieć!
Bardzo fajnym, przetestowanym przeze mnie miejscem, jest pracownia MyBatik. 7 dni w tygodniu organizowane są tam indywidualne i grupowe lekcje. Instruktorzy są elastyczni i dopasują się do waszych preserencji. Najbardziej podstawowa lekcja, kolorowanie gotowego wzoru, zamuje około godziny i kosztuje 20RM. Za nieco wyższą opłatą można też spróbować swoich sił z malowaniem woskiem. Byłam tam z siostrą i obie wyszłyśmy zachwycone!
Miejsce jest bardzo przyjemne, warsztat znajduje się w dużym ogrodzie, w otwartym, jakby namiocie. Obok jest kafejka serwująca lokalne specjały. Można się zrelaksować, malować, słuchając śpiewu ptaków i kompletnie zapomnieć o problemach. Polecam!
Dojazd: taxi ze stacji LRT Jelatek, ok. 7RM
Yayasan Seni, 333, Persiaran Ricthie off Jalan Ritchie,
55000 Kuala Lumpur. Malaysia.
2. Musical „MUD”
Historia. Nudy. Zwłaszcza historia kraju, w którym jest się tylko na chwilę… Też tak myślałam, aż do momentu wizyty w teatrze Panggung Bandaraya.
Co wymyślili Malezyjczycy, aby zaprezentować historię Kuala Lumpur w ciekawy sposób? Musical w stylu broadway’owskim! Godzinne przedstawienie z ponad 20-osobową obsadą, z przepięknymi dekoracjami i piosenkami które mogłyby spokojnie być częścią któregoś z filmów Disney’a. Zero kiczu, za to naprawdę sporo zachwytu.
Moją ulubioną sceną jest indyjski taniec klasyczny, podczas modlitwy Muthiaha w świątyni. Tańczy jednocześnie aktor i wizerunek bogini na wyświetlaczu LED za jego plecami, i razem tworzą naprawdę pełen wdzięku duet.
Sam budynek teatru ma już ponad 100 lat, ale został niedawno odnowiony – wygląda naprawdę stylowo, przypomina mi teatr z filmowej wersji „Chicago”.
„MUD” grany jest 2 razy dziennie, 7 dni w tygodniu: o 15:00 i 20:30. Bilety kosztują 60RM za osobę, można je kupić w kasie biletowej teatru.
Ale warto! Jeśli chcecie zapoznać się z historią Malezji, albo po prostu lubicie musicale, na pewno wam się spodoba.
Dojazd:
LRT do stacji Masjid Jamek, teatr jest 5 minut piechotą stamtąd, zaraz przy placu Merdeka
3. Gotowanie!
Generalnie, w Malezji nie gotuje się w domu, je się w knajpie lub na ulicy przynajmniej kilka razy w tygodniu. Warto jednak sprawdzić samemu, jak gotuje się słynną zupę laksa lub kokosowy ryż nasi lemak. Jest to sztuka niełatwa i wymagająca sporo doświadczenia w mieszaniu przypraw z chilli i mleczkiem kokosowym – ale jak już raz się uda, to satysfakcja jest ogromna!
Ciężko jest znaleźć w KL kogoś kto powie „Ja umiem gotować!”, bo to raczej rzadkie. Jedyną możliwością wypróbowania tego typu zajęć są więc lekcje gotowania. Można wykupić sobie tylko jedną lekcję, podczas której tworzy się konkretne danie.
Można poszukać tanich ofert na malezyjskim Grouponie, pojawiają się dość często: http://www.groupon.my
Albo na PlateCulture, czyli platformie oferującej posiłki przygotowane przez lokalsów. Niektórzy oferują lekcje gotowania, inni tylko kolację – ale zwykle są bardzo otwarci na przyjście wcześniej i pomoc w gotowaniu. http://www.plateculture.com
4. Wycieczka typu „Food trip”
W Malezji najważniejsze jest jedzenie. Jedzenie jest sztuką, jest celebrowane. Co robią Kaal w weekendy? Jeżdżą na foodtrips, czyli wycieczki do innego miasta, zwykle jednodniowe, z zamiarem spróbowania wszystkich lokalnych pyszności. Tu naprawdę nie chodzi o zwiedzanie (no, może tylko w przerwach między jedną knajpą a drugą). Tu chodzi o doświadczenie kulinarne.
W Malezji każde miasto i region z czegoś słynie, tak więc nie ma problemu z brakiem pomysłów i inspiracji. Żeby wycieczka się udała, najlepiej wcześniej zrobić rozeznanie (znajomi, blogi kulinarne itp) i spisać najważniejsze dania i adresy restauracji na kartce lub w telefonie. A potem tylko autobus lub wynajęcie samochodu – i w drogę!
Najbardziej na Foodtrips polecam Melakę, Penang i Ipoh. Poniżej krótka lista żelaznych pozycji do spróbowania w czasie waszych wycieczek:
Melaka: chicken rice balls, chicken rice, satay celup, coconut shake (Klebang), nyonya laksa, pai tee, cendol.
Szczegóły na temat zwiedzania Melaki:
Więcej o jedzeniu w Melace: http://www.gomelaka.my/top-food-in-melaka/
Penang: penang laksa, char kway teow, hokkien mee, Char Koay Kak, pasembur, rojak
Więcej o jedzeniu w Penang:
Ipoh: chicken rice, taofu fa, mach chee, chee cheong fun, yong tao foo, dim sum
Więcej o jedzeniu w Ipoh:
Hej, MUD wygląda na coś totalnie odjechane & od czapy. To jest po angielsku, w sensie zrozumiem, yes? A po bilet mozna przyjsc z ulicy, czy trza rezerwowac miesiac naprzod? 🙂
Tak, MUD jest naprawdę fenomenalne! Można przyjść pół godziny przez seansem i kupić bilet bez problemu. Cena 60RM to naprawdę dużo jak na malezyjskie standardy, więc wątpię żeby nagle były problemy z biletami. Ale warto! A kiedy dokładnie przyjeżdzasz, Igor? Możesz mi napisać szczegóły na priv przez FB.
Tą pochwałą musicalu jestem zaskoczony, ale dlatego, że jakoś nie kojarzę ani tego kraju, ani kultury z takimi propozycjami:)
Świetny post. Atrakcje cudowne i aż chciałoby się odwiedzić te cudowne miejsca. Szkoda, że nei pozostje nic innego jak zwiedzanie naszego kraju i jego uroczyc zakątków
Przyjechać do Malezji i nie poznać jej to byłoby zbezczeszczenie podroży normalnie 🙂 Nie rozumiem ludzi, którzy jadą/lecą do innego kraju i przesiadują w hotelach 🙂 Zdjęcie z przedstawienia jest chyba najlepszą rekomendacją – aż czuć rytmy w ciele 🙂 A jedzenie – łechcze wzrok a i zapewne podniebienie 🙂
Jeśli miałabyś chwilę na spotkanie z Poznaniakami (rodzina backpackerska) w okolicach 2-4 marzec w KL to daj znać
Hej Paweł! Mam ochotę, ale będę wtedy w Indiach, więc niestety nie da rady. Miłego pobytu!